Odleżał chwilę, w końcu dzisiaj dojrzałam, żeby dosłownie kilka kosmetycznych wykończeń dokonać. Najwyższy czas - liczę, że to ostatnie ciepłe dni i w końcu przyjdzie moja ukochana jesień. Nie trawię upałów, nawet nad morze wybieram się dopiero początkiem września.
Sweterek ma kolor wiśniowy, co zdjęcie robione przez przez profana fotografii
( czyli mnie) zupełnie nie nie oddaje. Próby manipulacji przy zdjęciu niewiele dają, po prostu mi to nie wychodzi i już, taki urok osobisty moich umiejętności :)
W każdym razie to Super Inci Narin, Nako, kolor nr 999
Sweter leciutki, chociaż długości za tyłek a i w rozmiarze moim dość dorodnym, że tak się bez szczegółów wyrażę ;), kto mnie zna, ten wie ;) - ok 30dkg
Pochwalę się też, że skończyłam przepiękny zielony szal. Jeszcze nie miałam warunków, żeby go zblokować, ale SKOŃCZYŁAM :)
Jak będzie zblokowany to może jakoś uda mi się tą cieniznę dziurawą obfotografować chociaż ćwierć przyzwoicie, żeby mieć powód do utworzenia kolejnego posta.
Jeszcze dzisiaj zacznę kolejny szal w kolorze bakłażanowym, chociaż czasu
nie mam za bardzo. Pewnie najwięcej go przybędzie, dopiero w czasie pendolinienia się nad morze, czego już z utęsknieniem wyczekuję :)
Zupełnie zapomniałam, że mam PRAWIE ŻE skończony jeszcze jeden sweter, czarny. Trzeba mu rękaw jeden doszyć, bo jeden JUŻ doszyłam :D
Jest to taki sobie normalny, gładki zwyklak, korci mnie żeby go ...wyhaftować, tzn. spróbować, bo nigdy nie robiłam haftów na dzianinie. Jeszcze pomyślę, zobaczy się po doszyciu rekawa, czyli kiedyś tam :)