Moi mili odwiedzacze :)

sobota, 30 kwietnia 2011

Sydonia - Twoje wdzianko gotowe:)

Zanim poczta doręczy, możesz już zobaczyć, a razem z Tobą wszyscy zainteresowani.  Monika przysłała mi swoje ulubione czerwone wdzianko i miałam zrobić maksymalnie podobne, tylko ciemne(tak się określiłam - maksymalnie podobne,  bo idealnie tak samo chyba bym nie dała rady, użyłam też innej gatunkowo włóczki - taka jak w oryginale była, jest nieosiąglana). Efekt mojej pracy  na zdjęciu . Pół godziny trwalo, nim doszlam ładu  z czym to się je, gdzie koniec a gdzie początek. Jak już wreszcie poskładałam przysłany model do kupy, okazało się, że nie jest tak źle - nie ukrywam, żew pierwszej chwili zimne poty mnie oblały, nigdy czegoś podobnego nie robiłam. Jutro wysyłam zainteresowanej razem z prototypem i liczę, że wszystko będzie ok :)
P.S. Post pisałam szybko w nocy, chciałam, żeby Sydonia mogła swoje wdzianko zobaczyć. A teraz spokojnie, z rana, spieszę donieść, że wygrałam candy u  Aurelii!!! :):):)
Tym sposobem  stanę się właścicielką książki  o serwetkach szydełkowych. Może wreszcie w wolnej chwili nauczę się takowe robić? Straszliwie mi się podobają, jednak szydełko coś mnie nie słucha za bardzo. Z wielką przyjemnością i rozwarciem gęby podziwiam takie cuda na blogach.
Z resztą wiele rzeczy budzi mój podziw - i szydełkowe rzeczy, filcowane, decu, haft, stąd dłuuuuga lista blogów, które obserwuję, bo jest na nich jeszcze cały szereg takich z pięknymi wnętrzami i innymi ciekawymi stylizacjami, blogi pasjonatów wsi, wędrówek, roślinek wszelakich i umiejących tak żonglować słowem, że mnie hipnotyzują. Wszystkie dostarczają mi wielu wspaniałych wrażeń i są bardzo niebezpieczne - istnieje ryzyko nicnierobienia, tylko siedzenia przed kumputerem i czytania, przeglądania, oglądania :)
A jutro - wzywam do czujności - ogłoszę candy:) Ale na razie cicho sza , jutro szczegóły:)



poniedziałek, 25 kwietnia 2011

Czarne, na szybko kończone

Na 2 godziny przed odjazem córci kończyłam na szybciora przyszywanie dolnej plisy. Tym sposobem "cienkie, czarne z dużym dekoltem,wiązane na boku" zostało skończone. Fotkę strzeliłam,choć wymaga jeszcze wyprania, zblokowania i  ostatecznego uformowania. Ale to już córcia sama sobie w Krakowie zrobi, więc pokazuję jakie jest, bo potem może nie być okazji.
Nie mam zdania na temat tego czegoś poza tym, że urobiłam się z tej cieniuśkiej nici po pachy i myślałam, że "to się nigdy nie skończy", nigdy więcej  czegoś takiego! Zrobiłam według wskazówek, córka zadowolona, więc chyba jestem usatysfakcjonowana.

czwartek, 21 kwietnia 2011

Coś ładnego z byle czego i zabawa w "6 rzeczy, których..."

Program utylizacji resztek włóczkowych obejmuje :
a) zrobienie czegoś małego, lub połączenie kilku w jedno
b)przekazanie resztek komuś, kto potrafi zrobić z nich użytek
Realizując punkt a, zrobiłam takie byle co jak na tej fotce (proszę się nie zniechęcać - za chwilę to brzydkie kaczątko przemieni się w łabędzia) :

A że nie ma takiego brzydkiego, coby się piękna wydobyć nie dało - zaraz udowodnię na zdjęciach niżej . Trzeba to brzydkie kaczątko tylko odpowiednio upiąć (można to zrobić na wiele sposobów), podpiąć od spodu agrafką lub z wierzchu pasującą  broszką i mamy efekt  :  byle co zmienia się w niemalże balowy dodatek :

Mi się podoba, nie wiem, jak podglądającym mój blog.

No, a teraz zabawa w "6 rzeczy których o mnie nie wiecie", do ktorej zaproszenie nadeszło z Decofabryki(http://decofabryka.blogspot.com/). Więc tak :
1. Zawsze mam dylemat, co pierwsze zrobić po przebudzeniu : kawę, włączyć komputer, czy siku.
2. Jestem leniwa i wszystko, co nie sprawia mi przyjemności ale zrobić trzeba, ograniczam do absolutnego minimum.
3. Uważam na to co mówię - dopowiedzieć zawsze można, a słowa wypowiedziane fatalnie jest odkręcać, jednocześnie  nie toleruję : złośliwo-sensacyjnych plot, nielojalności, niedyskrecji, fałszu i obłudy.
4.Jestem pamiętliwa i nie wybaczam - nie chodzi o pierdoły, ale o rzeczy złośliwe i poczynione z premedytacją, dotyczące spraw zasadniczych a także powiązanych z wymienionymi w punkcie 4 (tym sposobem systematycznie wzrasta liczba osób mogących mnie pocałować w"de").
5. Mam mały tatuaż na plecach który bardzo lubię.
6. Jest co najmniej 6 takich rzeczy mnie dotyczących , których nikomu nie powiem :) i co najmniej 66, które mogłabym jeszcze poniżej dopisać, ale jak 6, to 6 :)
 Nnnno - napisałam szóstkę straszności o sobie jak reguły tego przedsięwzięcia wymagają. Do dalszej zabawy w "6 rzeczy .." zapraszam.. . - zaraz dopiszę, tylko rzucę okiem na listę blogów :)
Alicję - http://alicja-moje-m.blogspot.com/
Marię - http://naszepogorze.blogspot.com/
Becię - http://magicznaszuflandia.blogspot.com/
Grey Wolfa - http://henrygreywolf.blogspot.com/
Violettę - http://mojerobotki-violetta666.blogspot.com/
No - wybrałam 5 osób, mam nadzieję, że zechcecie uchylić rąbka tajemnicy o sobie i zaprosić kolejne osoby :)
Zapomniałam się pochwalić - dokładnie miesiąc temu kupiłam ostatnią paczkę papierosów na pożegnanie z nałogiem :)

wtorek, 19 kwietnia 2011

Kocham pana listonosza:)

Ledwie jakieś 4 godziny temu pisałam poniżej chwaląc się swetrem, ale już znowu muszę, żeby wyznać miłość do listonosza. Bo jak go nie kochać, skoro przynosi takie prezenty?
 Podchwyciła kiedyś Ela, że korci mnie haft krzyżykowy, że chciałabym się z nim zmierzyć i patrzcie tylko, co dostałam - fachową literaturę na dobry początek, piękny haftowany skleroźnik na podręczne bieżące zapiski i słodką maskotkę:) Eluś!Dzięki!!!- Ciebie nie kocham a  wręcz uwielbiam i bardzo, bardzo dziękuję! Teraz nie mam wyjścia - trzeba będzie zacząć :)Kanwę już zakupiłam kiedyś, trochę mulinek też, więc na start jest. Muszę tylko pokończyć co zaczęłam na drutach, zrobić to, co się zobowiązałam i odstawię na trochę druty. Sama jestem ciekawa, jak mi będzie szło to haftowanie.
Jeśli ktoś też chce się zarazić - polecam Eli blog, jeszcze raz dziękując za wspaniały prezent : http://ella0591.blogspot.com/
Nie ukrywam, że chęć haftowania zaszczepiła we mnie też Becia http://magicznaszuflandia.blogspot.com/ - mam czasem okazję widzieć własnoocznie jej prace na etapie powstawania i jako efekty koncowe, często podpytuję i powiem, że TEORETYCZNIE to ja PRAWIE doskonale WIEM jak się haftuje xxx. Zobaczymy tylko, czy będzie co pokazać po pierwszych próbach...Na to trzeba jeszcze odrobinkę poczekać :)

Sweter - tunika

Bardzo grzeczny, lekko taliowany, bez udziwnień i dodatków. Jego siła, że tak się wyrażę, tkwi w prostocie i kolorystyce - melanż czarnego, brązu i śmietankowej bieli. Robiony gładko, bez schematu i na przysłowiowe oko. Wyszedł jak w mordę strzelił na starszą córkę, która z zadowoleniem go drapnęła.
Żebyście nie myślały, że mam turbodymomena w drutach :D Sweter zrobiony jeszcze w ubiegłym roku, ale teraz dopiero pokazuję :)
P.S.Nieładnie wyszło mi to rozjaśnienie tła, ale oryginalne było fatalne i jeszcze gorsze :) Zostały cienie, które nieco zniekształcają , nie wiem, jak je zlikwidować. I tak sama siebie podziwiam, że w ogóle potrafię chociaż tak :)

sobota, 16 kwietnia 2011

Aktualności małgorzaciarne

Przerwę na kawkę postanowiłam wykorzystać na małe doniesienia :)

Najpierw z pola robótkowego -

1) Cienkie, czarne z wieeelkim dekoltem i na boku wiązane dla córki jest na ukończeniu, ale nie pokażę, bo robótkę u mamy zostawiłam.

2) Jestem w połowie szarego - robi się z tej włóczki cudownie!! Jest mięciuteńka, sprężynująca, taka sznureczkowo-łańcuszkowa. Dosłownie sama ślizga się po drutach.Nie spieszę się, bo mogę to robić, robić i robić dla samej przyjemności - tak się z niej fajnie robi. A tym bardziej, że detale mam w dalszym ciągu nie sprecyzowane. Jak skończę - oczywiście prezentacja efektu będzie. Na razie jest tyle :
3) Pasuje mi szybko zrobić chustę na wymiankę z tego popielu :

4) A z tego ciemnego zielonkowato-oliwkowego będzie wdzianko dla Sydoni :)

5) Póki co - rozpoczęłam porządki przedświąteczne. Początek tych porządków polega na tym, że wyciągnęłam 2 wielgachne wory i szafka po szafce bez sentymentów wypierniczam wszystko, co niepotrzebne, lub nie używane dłużej niż rok.  Pierwszy worek zapełnił sie jak widać poniżej błyskawicznie, nie wiem, czy przygotowany drugi wystarczy. Nic to, w zapasie jest rolka :)

środa, 13 kwietnia 2011

Tylko patrzcie, co dostałam :):):)

Widzieliście całą masę przeróżnych i przepięknych jaj na blogu http://nordberd-moonat.blogspot.com/ ?
A czy między innymi widzieliście takie szaraczki, których zdjęcie pozwoliłam sobie skopiować, bo ładniejszego znając swoje dyskusyjne umiejętności fotograficzne na pewno nie zrobię? (zdjęcie skopiowane bez zgody, jak każą, to usunę:( ale na pewno nie każą, bo ja jestem fajna i oni mnie lubią:) to daję)

No więc wszem i wobec ogłaszam, że takim szaraczkiem zostałam obdarowana! Dzisiaj listonosz przyniósł.  Jest absolutnie przepiękne, perfekcyjnie wykonane, będzie królowało wśród tegorocznych świątecznych ozdób. Dzięki Moniś!!!!!!!!!

niedziela, 10 kwietnia 2011

Tunika i trochę inne ponczo

To, co pokazywałam wcześniej zaczęte - skończone. Przybrało postać takiej oto tuniki. Zobaczymy, jak się będzie nosiło - na razie wyprałam delikatnie, wcześniej przed praniem (jak uczyła dawno temu babcia) włożyłam do zamrażarki na parę godzin (nie wiem jak i czy to działa, ale podobno sweter zmrożony przed praniem mniej się kudłaci i filcuje), wysuszyłam i nie zauważyłam, by mu się cokolwiek działo, zobaczymy, jak się spisze w użytkowaniu. Trochę mnie zmartwiło parę osób, że ta włóczka się mechaci szybko. W każdym razie - póki nowe,  podoba mi się. Struktura włóczki jest tu ozdobą samą w sobie, więc robiłam gładko, wykończyłam łańcuszkowato szydełkiem.



Kolejna rzecz, to ponczo robione z myślą o tym, by je w dowolny sposób spinać brochą. Ma ono postać prostokąta z kołnierzem :) .To była pierwsza moja próba zrobienia takiego czegoś bez żadngo schematu, nie wiedziałam czy wyjdzie, więc  użyłam wełny z odzysku, choć w dobrym gatunku, w beżowato-popielatawym melanżu Niepotrzebnie się martwiłam - wyszło świetnie. Daje duże możliwości różnego spięcia i upięcia, wygląda fajnie. Zrobione ryżem, kołnierz - podwójny ściągacz.

sobota, 2 kwietnia 2011

Bezpański bezrękawnik - chce ktoś? rozmiar 36

Jeśli chcę robić kolejne rzeczy, muszę pozbyć się tych, które zalegają w szafce z różnych powodów, z których najczęstszym jest nie trafienie w rozmiar lub kolor. Wyciągnęłam dziś ten bezrękawnik - fason jak widać, więc nie ma się co rozpisywać, kolor - melanż cytrynowego z bielą. Włóczka - bawełna z akrylem o ile sobie dobrze przypominam -na dotyk porządna, nie mechaci się, sprężysta, trzyma dobrze fason, dobra na wiosnę i lato, bo nie z gatunku tych bardzo ciepłych i grzejących. Kto zainteresowany - proszę o kontakt na maila w celu ustalenia szczegółów.

P.S.  z rana, 4 kwietnia : bezrękawnik znalazł nową właścicielkę, zaraz go eksportuję do Krakowa :) Tak więc - tytuł posta już nieaktualny :)                        To jeszcze jeden P.S, 3dni później  - bezrękawnik dotarł i podobno się podoba, co jest dla mnie powodem do wieeeelkiego zadowolenia :)

piątek, 1 kwietnia 2011

Się robi ..

..coś, ale żeby nie było za dobrze, jest ale. Ale jest poważne - już wiem, że włóczki braknie. Będzie więc bez rękawów. O ile i na takie starczy ..bo z długości nie chcę rezygnować...Oblazłam dziś wszystkie 4 sklepy w mojej metropolii gdzie mogę włóczkę kupić. I zonk. Takiej że nie kupię, to wiedziałam, ale chciałam dobrać bardzo ciemny, gorzki brąz, coby górę ewentualnie gładką zrobić, gładkości dodać na rękawach. I ... i na chceniu się skończyło. NI MA! Same cholerne ciepłe brąziki, jaśniejsze od dopuszczalnych. Cóż - przewalę jeszcze Allegro. A jak nie, no to się zobaczy co i na ile starczy ..Do zadowolenia jest mi daleko - jedynie Wandon dyndający z boku humor mi porawia.

Prezentem się pochwalę :)

Prezentem od samej Ewy! - http://evejank.blogspot.com/   Tylko spójrzcie -


Odebrałam przesyłkę na poczcie wymieniwszy ją za awizo i jeszcze po drodze rozpakowałam. Piszczałyśmy z córką z radości, pół drogi wybierając imię. Ona chciała swojsko, ja egzotycznie. Kompromis ? Wanda została przerobiona na Wandi :) Podziękowałam ładnie Ewci mailem, Ewcia zasugerowała luknięcie pod spódniczkę i... Po minięciu szoku podszytego atakiem śmiechu imię zostało zmienione na Wandon :D Podspódniczkowego zdjęcia nie zamieszczę, bo blog nie jest obwarowany ostrzeżeniem, że tylko dla dorosłych - pozostawię to Waszej wyobraźni :)
Ewuniu - dziękuję! Sprawiłaś mi miłą niespodziankę, która zbiegła się z małą miesięcznicą mojego bloga - właśnie minęło mu 3 miesiące - wkraczam w czwarty miesiąc blogowania :)
P.S. ALE JESTEM BEZNADZIEJNA! Zaaferował mnie Wandon do tego stopnia, że zupełnie zapomniałam o małej, niezmiernie uroczej kurce(do której brzuszka jajo można wlożyć). Zaplątała się Wandonowi między nogami, ja się nim zajęłam a kurka cichutko czekała, aż sobie o niej przypomnę. Sory kurko - już cię fotnęłam i do tego posta doklejam :)