Czapka w ramach utylizacji resztek. Połączyłam grafit z cieniowaną od białości po ciemne szarości - nie pamiętam jakich, ale na pewno dość dobrych gatunkowo z udziałem wełny. Z zadowoleniem stwierdzam, że wyszła cieplutka i milutka.
A mały sweterek dalej nie ma guziczków :/ Muszę się zebrać w sobie i ruszyć do pasmanterii, pamiętając, żeby zabrać ze sobą MINIMALNĄ ilość pieniążków, bo znów mnie kusić będzie przy okazji :/ Postanowienie jest takie, żeby maksymalnie wydrutować się z zapasów.
Fajniutka
OdpowiedzUsuńZgrabna czapeczka.
OdpowiedzUsuńUświadomiłam sobie, że i ja takiej potrzebuję, ale jakoś nie mam natchnienia, zwykle robię za małe lub za duże.
Plan zacny tylko czy realny do wykonania? Isc do wlóczek i nie kupić?
OdpowiedzUsuńPostanowienie ambitne tylko cholernie trudne w realizacji czego właśnie doświadczam:)))Powodzenia:))Fajna czapka:))
OdpowiedzUsuńPodziwiam! Ja tez, jak samosia nie mam talentu do czapek. Zawsze mi trochę "od czapy" wychodzą ;)
OdpowiedzUsuńCudna:)
OdpowiedzUsuńRewelacyjna czapka :-) Piękne kolory.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Fajoska czapka:))
OdpowiedzUsuń:) świetna
OdpowiedzUsuńJa jestem zdania, że ogólnie wszelkiego rodzaju czapki i nakrycia głowy są fajne. Ja bardzo chwalę sobie również kapelusze fedora https://hatfactory.pl/fedora/160-2043-kapelusz-fedora-montgomery.html które moim zdaniem są świetne jeśli chodzi o męski szyk.
OdpowiedzUsuń