Moi mili odwiedzacze :)

wtorek, 19 listopada 2024

W zimowym już tonie

   W zimowym tonie, bo udziubałam sobie coś, czego bardzo nie lubię robić - czapkę. Czapa dość pospolita, za to ciepła jak piec. Składu nie znam, bo to była gała zwinięta z pięciu jakiś czas temu i walała się w pudle. Na pewno z wełną w składzie, bo ją czuć. Melanż niebieskości z kroplą śmietankowej bieli. Nie sądzę, że ją założę, jeśli będzie mniej niż minus 10. No ale jakby docisnęło, to będzie jak znalazł.

  Wydłubałam ją przy okazji oglądania tv, żeby nie siedzieć bezproduktywnie. Na zakończenie straciłam żyłkę wymienną, bo z lenistwa nie zmieniłam sprzętu na końcówkę czapki, przeciągałam na siłę aż "się wzięła i ukręciła".

Jakiś czas temu zrobiłam też drugą chustę, podobną bardzo do poprzedniej tylko kolory nieco inne. 


A w ogóle to tęskni mi się za morzem, brodzeniem wzdłuż brzegu, przesiadywaniem na kocyku :( 
Jeszcze troszkę trzeba poczekać na cieplejsze dni. Póki co, parę fotek z sierpniowego Władysławowa, bo tyle mnie tutaj nie było, że nie było okazji wstawić.




czwartek, 4 lipca 2024

Zachwyciła mnie Ustka

   Robótkowa posucha. Nic na razie nie dłubię, chwilowy brak zapału chyba. Zrobiłam chustę bardzo podobną do ostatnio przedstawionej, ale nie mam jeszcze zdjęć - zrobię, to pzaprezentuję.

  Dzisiaj wróciłam wspomnieniami do czerwcowego wyjazdu nad morze. Pierwszy raz byłam w Ustce i od razu zdobyła moje serce. Przepiękne, kompaktowe i mega urokliwe miasteczko. Ależ było cudownie! Stosunkowo maławo jescze turystów, pogoda taka jak lubię - bez deszczu i specjalnych upałów, widoki przepiękne. Pomieszany morski zapach z milionami róż i kwitnących również wtedy lip wprowadzał mnie w stan eufori :)

  Parę wspomnieniowych zdjęć na pamiątkę zamieszczam także i tutaj.







środa, 13 marca 2024

Chusta

  Chusta zrobiona na prezent dla koleżanki. Zdjęcia na szybko bez blokowania tuż po zrobieniu, nie było potem czasu na kolejne. Wielka radość widzieć czyjąś radość, spodobała się :) Tak myślałam, że trafiłam z kolorami. Zrobiłam z prawie 2 motków NAKO Peru Color, przyjemnie się przerabiało.







piątek, 12 stycznia 2024

Ze starego zdjęcia

    Przeglądając pudełko ze starymi fotografiami, wpadło mi w ręce zdjęcie pierworodnej z dzieciństwa. Dość kiepskiej jakości (czas dla lichego papieru też pewnie nie na plus zadziałał), ale widać (no, umówmy się, że TROSZKĘ widać) na nim sweterek, w który wlałam całą swoją czułość dla córci :) Jako że czasy były kryzysowe, to sweterek nieomal jak sukienka i "rósł" potem razem z nią, służąc chyba ze 3 lata, a 2 to na 100%. Ciepła, grubawa wełenka, na której wyhaftowałam jakieś plamki kolorowe. Po wielu, wielu latach dowiedziałam się, że ten sweter był dla niej jedną z traum i katorg dzieciństwa i go nie znosiła... :/ Twarz przysłoniłam, bo o zgodę na publikację lica nie zapytałam :)


czwartek, 11 stycznia 2024

Szalikowy początek roku

    Prawie że mój mój nowy szalik, czarny, z delikatnym włoskiem. Okazało się, że potrzebuję coś pomiędzy cieniutkim a bardzo ciepłym. Mam nadzieję, że ten taki właśnie będzie a przy okazji utylizacja zapasów. Skład mi nieznany, dawno temu kupiona cewka z której robiłam chyba sweter. Wyczuwam nieznaczną szorstkość, niemniej w takich granicach, która zupełnie mnie nie drażni. Powinien być ok.

    Nie odmówiłam sobie pokazania mojego nowego kubeczka "znalezionego" pod choinką, który pokochałam po prostu :)

   A, jeszcze zrobiłam prościutki szaliczek ryżowy dla córki do sweterka prezentowanego post niżej, bo został motek ze sporym kawałkiem drugiego i leżałoby to znowu nie wiadomo ile i po co. 



niedziela, 10 grudnia 2023

Jeszcze jeden zwyklak-

 - tym razem dla córci. Przed momentem przeciągnęłam ostatnią nitkę, od razu zrobiłam zdjęcie i wrzucam, bo w przeciwnym razie przeciągnęłoby się to zapewne, albo zapomniałabym.

Himalaya everyday, kolor nieokreślony: brązowawo-zielonkawy. Lubię tą włóczkę, chociaż pewnie niektórzy rozedmą nozdrza, że to akryl... Dobrze się pierze, nie kudłaci, jest mięciutka i wbrew obiegowym opiniom o akrylach - przyjemna dla ciała i nie jest w niej gorąco. 


niedziela, 3 września 2023

Letnie wspomnienia

Kocham nasz Bałtyk. W drugiej połowie sierpnia zrobiłam powtórkę z Karwi. Tym razem sama. Niektórzy znajomi dziwią się, że lubię sama wyjeżdżać. A ja tak najlepiej się resetuję i odpoczywam. Do nikogo swojego rytmu czy samopoczucia nie muszę dostosowywać. Każda aktywność we własnym tempie kiedy i gdzie chcę. 

Robótkowo - posucha. Coś nie mam weny i chęci. Niby wzięłam ze sobą w podróż jakąś rozmemłaną chustę z cienkiego jedwabiu (ufok ma już chyba ze 2 lata...) ale przerobiłam może ze 3 rzędy :/ Podejrzewam że dłuższe jesienno-zimowe wieczory będą bardziej sprzyjające.

Kilka wspomnieniowych wakacyjnych zdjęć: