..ale skoro zrobiłam...
Żeby nie było wątpliwości co to jest, napisać muszę - to są chusteczki:) Takie ze staromodnego porządnego, delikatniutkiego, cienkiego batyściku. A to beżowe co to miało być "porywającą koronką", to szczyt moich umiejętności szydełkowych, hahha, niestety, szydełko nigdy nie chciało mnie słuchać.
Takie coś chciałabym nosić w torebce obok paczki higienicznych, skropione jak to dawniej paniusie robiły perfumami, żeby mi w torebce pachniało. Tak więc każda z moich torebek dostanie do środka "takie coś". Reszta co zostanie, to drżyjcie znajome, bo was "uszczęśliwię" tym wątpliwym artystycznie wyrobem :D:D:D
Uwielbiam ludzi, którzy maja dystans do samych siebie. Osobiście uważam, że się dobrze w życiu bawią.
OdpowiedzUsuńMoże i dziełem sztuki te chusteczki nie są, ale są fajne.
Rzekłam :-)
Fajne "takie coś" :) A gdyby w rogu chusteczki wyhaftować monogram właściciela...co?
OdpowiedzUsuńOoo, to ponad moje możliwości umiejętnościowo-cierpliwne :D
UsuńGosiu, nieważne jaki wzorek - koronka to jest koronka! Tylko mogłaś dać inne kolorki i ... na pewno nikomu byś żadnej chusteczki nie oddała :-)
OdpowiedzUsuńKażda prawdziwa dama powinna mieć w torebce taką koroneczkową chusteczkę, tu masz całkowitą rację. Ja mam swoje przedwieczne i zawsze biorę je do "operowej lub kościółkowej" torebki.
Pozdrawiam szydełkowo i koronkowo.
Moja mam pięknie obrabiała chusteczki szydełkiem. Miała do tego specjalne cieniusieńkie kordonki. Twoje Gosiu są super. Szlachetnie wygląda taka chusteczka wyciągnięta z torebki. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMiało być " mama". Sorki za błąd.
OdpowiedzUsuńOsobiście długo się opierałam chusteczkom higienicznym ale w końcu uległam i "normalne"poszły w kąt a miałam takowe,nawet osobiście obdziergane,ciekawe gdzie je mogłam wetknąć ,chyba poszukam....Batyścik,koronka....narobiłaś mi "apetytu" :))A Twoje są fajne :)
OdpowiedzUsuńŚliczne chusteczki, bardzo ładnie wykończone :)
OdpowiedzUsuńMam chusteczkę haftowaną,wszystkie cztery rogi...
OdpowiedzUsuńFajne ,staromodne,super... :)
I dobrze, że się chwalisz. Takie retro drobiazgi mają magiczny klimat :) Chyba muszę sobie taki piękny drobiazg sprawić, tym bardziej, że szydełko to moja mocna strona, więc poszaleję z wykończeniową koronką...
OdpowiedzUsuńWitaj! Piękna i misterna a do tego taka lekuchnaaaaa!pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPraktyka czyni mistrza-powiadają:) Chusteczki ładnie wyglądają,taka koronka to dla mnie czarna magia:)
OdpowiedzUsuńej co Ty gadasz że nie masz się czym chwalić! a gdzie tera wybadać takie chusteczki? nie ma nigdzie ;)
OdpowiedzUsuńAle marudzisz! Dobre są:) Jak byłam mała to po 10 razy takie chusteczki w szufladach składałam... lubiłam to:)
OdpowiedzUsuńE tam, całkiem znośne ;P A na poważnie to naprawdę ładnie wyszły, teraz naprawdę nigdzie takich nie ma :)
OdpowiedzUsuńWażne, że "prawdziwe" chusteczki. Mało jest ludzi, którzy jeszcze je używają. Te higieniczne są jakieś bezpłciowe:(
OdpowiedzUsuńPrzypomniały mi się stare, dobre czasy...
OdpowiedzUsuńładnie wyszło, nie ma co narzekać ;) nie wiem czemu, ale kojarzą mi się z komunią ;p pozdrawiam cieplutko i zapraszam do mnie ;)
OdpowiedzUsuńJak wspomnieniowo, też dziergałam takie, pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńŁadne. Na pewno będą ciekawym dodatkiem . W wiesz, że ja i dzisiaj obok tych higienicznych, noszę w torebce takie własnoręcznie obdziergane koronką batystowe chusteczki.
OdpowiedzUsuńA mnie się podobają Twoje chusteczki, koroneczka ma swój urok właśnie dlatego, że jest prosta, a nie zbyt wymyślna ;-)
OdpowiedzUsuńbardzo fajny pomysł :)
OdpowiedzUsuńAle czadowe! I niby coś nie wyszło??? Eeeee Ty kokietko!:DDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńMłode pokolenie może i nie bardzo wie do czego taka "szmatka" mogłaby służyć :) Moja mama ma takie chusteczki, zawsze je krochmali i prasuje z takim nabożeństwem, że aż miło popatrzeć :) Chyba i ja sobie takie sprawię, a co też będę pozować na damę!
OdpowiedzUsuńGocha, bardzo ładnie wyszły. Koroneczka jest delikatna, a są momenty kiedy elegancko jest wyciągnąć właśnie taką chusteczkę z torebki. Pozdrwiam cieplutko. Ania:)
OdpowiedzUsuńI bardzo fajnie zrobilas :))
OdpowiedzUsuńSuper, jak z kuferka babuni. Bardzo mi się podobają:)
OdpowiedzUsuńŁadne chusteczki,można i w teatrze wyjąć bez skrępowania i w kościele.Kolor taki,że do wszystkiego pasują.Ale szal z poprzedniego posta bossssski.Owinęłabym się!
OdpowiedzUsuńFajne sa te husteczki:)
OdpowiedzUsuńja pamiętam jak takie chusteczki haftowała moja prababcia, jeszcze na materiale haftowała inicjały i inne ozdobniki... eh... jakoś na wspomnienia mi się zebrało...
OdpowiedzUsuńa Ty nie bądź taka krytyczna dla siebie :) pierwsze koty za płoty! następne będą jeszcze ładniejsze! no!
ale fajniuchne :D ja tez takie kiedyś robiłam. w podstawówce na ZPT :D hihi
OdpowiedzUsuńfajny pomysł z tym skrapianiem i zapaszkiem do torebki :)
Dobrze,że nam pokazujesz, to przecież Twoja praca, fajne.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Całkiem fajne te chusteczki a chwalić to i owszem jest się czym bo ja np szyć wogóle nie potrafię więc przede mną jak najbardziej popisać sie swoimi umiejętnościami możesz, nawet pokazując takie chusteczki:))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Daria
Mam i ja takie podobne chusteczki, mam do nich sentyment :).
OdpowiedzUsuńPS Sprawdziłam u Ciebie - znika okienko do komentarzy - trzeba zrobić ,,Odśwież" i powraca . Nie wiem od czego to zalezy. Tak dzieje się na niektórych blogach ..:) Pozdrawiam
Oj jest się czym chwalic ja od wieków marzę ,że kiedyś zrobię sobie podobne.. teraz mało komu się chce robić takie perełki!.
OdpowiedzUsuńMnie się podobają , przypomiało mi się ,że kiedyś .. kiedyś ... takie robiłam zapachniało mi wspomnieniami .A chusteczki bardzo ładne.Dziekuje za odwiedziny u mnie na blogu.Pozdrawiam Ewa
OdpowiedzUsuńOd kilku lat prawie wyłącznie używam szmacianych chusteczek. Nie sypie się z nich,do obcierki okularów dobre, zawszeć to kawałek przydatny w torebce. No a jak podpowiedziałaś z tymi perfumami to już bomba!
OdpowiedzUsuńObdzierg słuszny i ładny!