Moi mili odwiedzacze :)

czwartek, 31 maja 2012

I ziemia zadrżała ...

...gdy orła cień zobaczyłam.....
Na prawdę - to był moment! Szok, nagły ból i zdziwienie co się dzieje...
Poszłam ślizgiem jak strzała... (pierworodna twierdzi, że jak kula do kręgli, ale jej nie wierzę)...
Rzut oka na ulubione spodnie i soczyste coś na k....
 Do domu jakoś dotarłam, w towarzystwie podszydzania wyżej wymienionej....
Kolanko też jak niżej widać  ucierpiało:(  Zbliżenie rozmyło się w jakąś płynną kompozycję -
W związku z tym wydaję oświadczenie że :
a) cierpię nieco
b) za wstrząsy wtórne w południowo-wschodniej Polsce nie odpowiadam
c) na śmichy-chichy córek odpowiadam sztywnym haha.
Krew człowieka zalewa, bo chce się z dumą, w miarę godnie podnieść, a jakaś parka z naprzeciwka zamiast troskliwie zapytać, czy wszystko w porządku, to się głupkowato podśmiechuje .. Małpy wredne, z akcentem na ostatnią, we  wcześniejszym  wyrazie sylabę akcentując....

Na pocieszenie zżera mnie ciekawość jaka to niespodzianka dostanie mi się od Gugi w jej rozdawajce, bo miałam zaszczyt wygrać :)

środa, 30 maja 2012

I jeszcze ....

                                                    Ci wielcy artyści mojego pokolenia
                                                    Człowiek, który napisał książkę
                                                    Pianistka
                                                    Somnambulicy-dekadenci-herosi
                                                    Już za parę dni
                                                    Spotkamy się pod drzewem ombu
                                                    Na rozstaju dróg 
                                                    Niekochani

Dajcie coś na wstrzymanie, bo druty i motki czekają :D:D:D

wtorek, 29 maja 2012

c. d. poezji grzbietowej

        Zawsze i na zawsze
        Nim nadejdzie lato
        Mogę odejść gdy zechcę
        Przypomnij sobie
        Ucieczki do wolności
        Tam gdzie spadają anioły
        Wszystko jest poezją
        Pod słońcem szatana

poniedziałek, 28 maja 2012

Poezja grzbietowa

Zainspirowana słoikiem na myśli http://collagecaffe.blogspot.com/ 
 dorzucam cegiełkę własną :
                              W pogoni za szczęściem
                              Kiedy kłamstwo było cnotą
                              Szczęśliwa gwiazda
                              Muskając aksamit
                              Namiętność
                              Intrygi i żądze
                              Pawi krzyk
                              Gdzie ja miałam oczy?

Chyba mnie to wzięło - mam w czym wybierać, nie wykluczam następnej "grzbietowej twórczości" :)

sobota, 26 maja 2012

Kasztanowy

Trochę trwało nim skończyłam. Niestety, wydarzenia ostatnich dni nie nastrajały mnie do niczego właściwie.
Ale jest. Z efektu jestem zadowolona i przekonana, że osobie, która wkrótce dostanie go w prezencie, będzie się podobał. Jest mniej więcej w stylu, jaki lubi.. To cienka, kasztanowa wełenka. Korpus zrobiony wzorkiem, którego zbliżenie pokazywałam wcześniej. Golf, pasek i wykończenie przy rękawie sięgającego do łokcia - ryżem.
Kasztanowy jest głównym punktem w tym poście, ale korzystając, ze jestem przy głosie - dodam jeszcze coś tam.
     1. Wiosna w pełnej krasie szykuje się powoli do przemiany w lato. Bzy, które przecież nie tak dawno zachwycały urodą - przekwitły. Za oknem króluje mi teraz róża, a i ona zaczęła już zrzucać płatki.
       2.Na balkonie rozmarynowi przeniesionemu z kuchennego okna jest najwyraźniej dobrze, z jędrnie już wyrośniętymi nasturcjami, które mam nadzieję, że zakwitną. Nawet 2 sadzonki truskawki pnącej, które byłam pewna, ze umarzły, z mocno opóźnionym zapłonem, ale postanowiły jednak  wyleźć listkami na świat.Czy zechcą zakwitnąć i zaowocować - się okaże.
     3.Z bloga http://przyjemnociwolnegoczasu.blogspot.com/ przywędrowały do mnie 2 wyróżnienia, za które serdecznie dziękuję.
Przyjmując wyróżnienia, zobowiązuję się napisać siedem rzeczy o sobie i przekazać wyróżnienie kolejnym 10 osobom. Ponieważ to nie moje pierwsze wyróżnienie, odsyłam do posta, gdzie o sobie już pisałam
. http://magorzaciarnia.blogspot.com/2011/07/dwa-wyroznienia.html
A komu przekazuję? Chciałabym wszystkim, ale skoro mam uściślić, to powiedzmy, że pierwszym 10 osobom, które zostawiły komentarz pod moim wcześniejszym wpisem :)

      4. Na koniec zostawiłam sobie to, co najmilsze każdej mamie w tym dzisiejszym dniu. Nie jestem wylewną osobą i emocje trzymam zwykle na wodzy, jakie by one nie były. Ale miód się od rana wylewał z  serca, gdy krakowska córcia zadzwoniła, wyrwała mnie z łóżka, że mam natychmiast iść do jej pokoju, otworzyć szafkę, wyjąć pudełko - to był prezent dla mnie o którym wcześniej, będąc w domu, pomyślała:) A potem przybyła starsza z powtórką z rozrywki, z tym, że wręczoną osobiście:)
Dziękuję Wam Córuchny z całego serca, kocham Was do bólu każdą  niewidoczną cząstką DNA, do wyciągnięcia serducha, rozciągnięcia i zawiązania go dla Was w supełek :)

piątek, 18 maja 2012

Wstaje nowy dzień

Z odciętą dolno-boczną, zdecydowanie mniej atrakcyjną okolicznością otoczenia. Z kuchennego okna, widok dzisiejszy.

niedziela, 13 maja 2012

Wena do dziergania wróciła. A książka wędruje do ...

Pisałam co chcę  mniej więcej zrobić z tej kasztanowej wełenki, tylko ostatecznego pomysłu było brak. Pomysł przyszedł nagle z rana i tym sposobem udziergałam już cały tył. Całość tego swetra-tuniczki będzie takim wzorem :
Wymyśliłam, że rękaw będzie po łokieć. Przełamaniem tego monotonnego wzorku będzie inny wzór przy wykończeniach rękawów, golf i pasek. Sama jestem ciekawa, jak mi to wyjdzie. Zdjęcie gotowca zamieszczę niezwłocznie po ukończeniu.
A teraz druga sprawa - wędrującą książkę na początek Poczta Polska dostarczy do Kalisz made (skontaktuj się na mal.prz@gmail.com i podaj dane do wysyłki)  -
http://kaliszmade.blogspot.com/ 
 Kto chętny na lekturę, niech wykaże czujność, koleżanka po przeczytaniu na pewno puści książkę w dalszą wędrówkę.

sobota, 12 maja 2012

Majowe ładowanie akumulatorów

W moim wypadku najlepiej sprawdza się wypad na wieś, w strony, gdzie z przyjemnością spędzałam każdą wolną chwilę dzieciństwa. Gdzie wciąż żyją wspomnienia, mimo, że brakuje już kilku kochanych osób. Można dojechać samochodem od innej strony. Ale ja uwielbiam te 30-40 min w autobusie, przeprawę przez ulubioną kładkę na Wisłoce, a potem pół godzinki wolnym kroczkiem cudnie wijącą się  drogą, chłonięcie pięknych okoliczności przyrody i własnymi, swobodnie przepływającymi myślami, które samą mnie czasem zaskakują. I takie rarytasy zafundowałam sobie właśnie wczoraj, w piękny majowy dzień:)
Kilka zdjęć, które otwiera oczywiście (co niektórzy już wiedzą) rzut oka z ulubionej kładki na Wisłoce, którą zawsze z duszą na ramieniu przechodzę, bo chyba mam jakieś lęki wysokości. 
W tym miejscu chcę wtrącić, że jestem bardzo marnym niestety fotografem. Zdjęcia które poniżej prezentuję, znacznie lepiej wyglądają, gdy się je powiększy, co sugeruję uczynić.
A więc wracając do wątku -   najpierw brzeg ten co zawsze :
I na dokładkę premiera przeciwnego brzegu :) :
Kolejna, bardzo przyjemna część programu - wędrówka półgodzinna o której pisałam. Robiłam z tej trasy zdjęcia jesienią, ale jak nie powtórzyć tego teraz, w maju, kiedy przyroda wybuchła zielenią:)
 Drogę rozpoczyna "zielona brama" -
potem następuje takie wyjście z cienia :
i się idzie, idzie i chciałoby się wręcz, by ta droga była jak najdłuższa :
 Koniecznie trzeba rozglądać się na boki i chłonąć niepowtarzalną zieleń młodziutkiego zboża,

łachy bielących się dmuchawców mniszka i połyskującej w oddali, wijącej się Wisłoki :

 pozaglądać w przydrożny parów, zarośnięty dziką, kipiącą niemal zielenią :
Lasek też kusił swoimi widokami po mojej prawej :
niby ten sam, a co kilkadziesiąt metrów jednak inaczej wyglądający :)


U kresu drogi, na progu, radośnie powitała mnie Majeczka, ale dalej nie przepadająca za pozowaniem do zdjęć :



A potem były beztrosko-miłe pogawędki i żadnego łazikowania w upale. Ale za to mieląc ozorami uszykowałyśmy m.in to :), tu jeszcze nie do końca gotowe :
Ma ktoś wątpliwości, że było i pięknie i smacznie ??? :):):)

Przypomnienie : jeszcze do jutra rana, mogą się dopisać osoby chętne na przeczytanie książki i przesłanie jej kolejnym zainteresowanym. Informacje i niezbędne szczegóły w poście niżej.Zapraszam :)

Robótkowo : chwilowo nic. W planach wykorzystanie cienkiej, kasztanowej wełenki na sweter dla szczupłej kobitki, rozm.36, ale jakoś nie mam weny ani pomysłu. Wiem, że musi być w miarę prosty wzór, bo osoba proste formy lubi i za ażurami nie przepada i w miarę pod szyję, bo dekoltów większych też nie lubi i raczej dłuższy niż krótszy. Jak mi pomysł zaświta - przystąpię do machania drutami. Nie korzystam z gotowych wzorów i opisów bo .... nie umiem ich odcyfrowywać! Czasem podglądam fotki i jeśli coś mnie zainspiruje, na ich podstawie jakąś własną, bardzo luźną, ale zwykle odbiegającą od oryginału rzecz zrobię. Często są to fragmenty - a to dekolt, a to rękaw, czy zapięcie mi się spodoba. Kieruję się miarą "na oko" i zwykle mnie ona nie zawodzi.



piątek, 11 maja 2012

Uwalniam książkę w blogowy świat.

Nie da się zacząć dzisiaj inaczej niż od podziękowań. Tylu życzeń urodzinowych w tak krótkim czasie nie dostałam nigdy w życiu! To bardzo miłe i wzruszające.Serdecznie Wam wszystkim dziękuję!!!
Ponieważ nie pomyślałam wcześniej, by zrobić coś, co mogłoby być fantem w urodzinowym candy, postanowiłam, że wprowadzę w blogowy świat jedną z moich książek (czytanie to jeszcze jeden mój nałóg oprócz robótkowania) i tym sposobem nie tylko jedna osoba będzie tu zwycięzcą. Bo liczę, że uwalnianie książki będzie trwało i kolejne osoby podejmą zasady. A są one takie :
1. Chętne na przeczytanie książki osoby, wpisują się pod tym wpisem - jest na to 48 godzin od momentu opublikowania postu - nie trzeba niczego u siebie linkować(chyba, że się chce:) - liczę na zainteresowane grono stałych podczytujących .
2. Po otrzymaniu przesyłki zapoznajemy się z wpisem w książce i dopisujemy się do listy.
3. Po przeczytaniu, puszczamy książkę dalej dokonując odpowiedniego, zachęcającego wpisu na swoim blogu , staramy się, by nie trwało to zbyt długo. Jeśli nie mamy czasu akurat na czytanie, odpuśćmy sobie w danym momencie, licząc, że książka wkrótce będzie dostępna u innej osoby. W swoim poście  można się posłużyć zdjęciem okładki, które ja zrobiłam lub zamieścić własne.
4. Wybór osoby spośród chętnych do przeczytania pozostawiam osobie, która będzie dalej uwalniała książkę. Najprościej pewnie wylosować. Ja wybiorę taką osobę, której wpis spodoba mi się z jakiegoś bliżej nieokreślonego powodu najbardziej.
 5. Wiadomo, ze książki niszczą się "w trakcie", mając jednak na względzie, że chcemy, by trafiła do jak największej liczby osób, starajmy się ją traktować w miarę delikatnie.

A teraz kilka słów o samej książce -
Autora, Marcina Jaskulskiego, ktoś określił jako "męską Grocholę". Nie wiem, na ile jest to satysfakcjonujące dla niego jako faceta, ale dla wielu przyszłych czytających, pewnie brzmi zachęcająco, gwarantując, że będzie tu jakiś bohater, zmagający się z "bliskimi naszym emocjom" problemami codzienności. I tak właśnie jest. Co Kuba w życiu ma, czego pragnie, co chciałby zmienić, dowiemy się właśnie z tej książki. A że dotyczy to m.in. miłości, pracy, przyjaciół, kłopotów i rozterek codziennego dnia, to wiadomo, że czyta się lekko i fajnie.
 Kto chętny, akceptuje zasady - proszę o wpis pod postem. Od teraz przez 48 godzin , czyli do godziny 7, maja trzynastego:)

czwartek, 10 maja 2012

Kondolencje urodzinowe przyjmuję :/

Bez zdjęć, bez fanfar za to z wielkim zdumieniem,. że to już 45......
Nie to, żebym miała problem z własnym wiekiem. Ale zdumiewia, że czas coraz szybciej jakoś leci,  że już mogę się zapisać na większość ...uniwersytetów trzeciego wieku... przecież pamiętam, że całkiem niedawno, to ja na dyskoteki uczęszczałam...
Nie będę szła w dalsze rozważania, bo jeszcze skończę na punktowaniu "co mi zwisa i powiewa, gdzie mnie kłuje, pobolewa".
Pomyślę może raczej nad jakąś zabawą czy candy z urodzinowej okazji i wkrótce coś skrobnę na ten temat.
Miłego dnia!

sobota, 5 maja 2012

Tunika gotowa

Letnia tuniczka o której pisałam w poprzednim poście gotowa, więc żeby się nie powtarzać, dziś głównie zdjęcia, dwa :)
Z tej letniej mieszanki robiłam już wdzianko - jest kilka postów niżej gdzieś tam. Nitka okazała się wyjątkowo wydajna, stąd ta tuniczka jeszcze. Kolor ciężki do uchwycenia (w każdym razie dla mnie)- melanż cieniowanej mięty z wypłowiałym granatem i ani jedno, ani drugie zdjęcie tak do końca tego mixu kolorystycznego nie oddaje, oryginał jest coś jakby pomiędzy  i chyba bardziej wyrazisty.

środa, 2 maja 2012

Masakryczna masakra jakaś ....

Jak czytam, że niektóre z Was ruszają na majówki w ten upał, to ja na samą myśl  zalewam się potem. Dobijają mnie takie temperatury i  najlepiej co mi wychodzi w takie dni, to sapanie, leżenie odłogiem i oddawanie się marzeniom o jakimś domku na dalekiej północy Skandynawii. Nie trawię upałów, przede mną trudny czas :( Liczę na chłodne lato - proszę mnie nie linczować :)
Obowiązki ograniczam do minimum skrajnego a i na przyjemności ochoty brak :/
Trzy rzeczy zaczęte, nic nie skończone :
Chusta z delikatną falbanką czeka na zblokowanie i aplikację już kilka dni -
Muszę to zrobić jak najszybciej, w przeciwnym razie może dłuuuugo poczekać, znając siebie ...

Zaczęłam robić bluzeczkę w rozmiarze córki - tym razem od góry, bezszwowo, czyli "na okrągło". Bardziej dlatego, żeby sobie udowodnić, że tak też potrafię, bo nie jest to mój ulubiony sposób dziergania. Na razie mam tyle :

Może wielbicielkom tego sposobu sie narażę, ale wydaje mi się, że cokolwiek udziergane w kawałkach jest jakieś solidniejsze, szwy trzymają ramę i formę udzierganego ciuszka. No ale na takie letnie  "byle coś", ten sposób się sprawdza - jest lekkie i lejące.

W tak zwanym międzyczasie, po namiętnym odsłuchiwaniu audiobooków, sięgnęłam po tradycyjną książkę - lekkie, przyjemne czytadło. Przyznam, że skusił mnie tytuł - bo sama w desperacji ostatnio jestem(ale uzewnętrzniać się tu nie będę, bo zapędów do ekshibicjonizmu tego co w głowie -  nie mam).

Tyle że - odnosząc się do tytułu - na desperacji na razie poprzestałam, postępowania nijakiego nie czyniąc, bo ... gorąco, nic mi sie nie chce, nic mnie nie łechce.
Książka choć przyjemna, też nie skończona, bo jednak nie o to mi chodziło.
Czekam na ochłodzenie i wtedy wezmę się za wszystko, bo ja już tak mam, że działam zrywami :)