Moi mili odwiedzacze :)

poniedziałek, 19 marca 2018

Budzenie wiosenne

   Nie wiem sama - iść się przebadać, czy nadstawić szlachetne zakończenie pleców komuś do solidnego kopniaka, żeby się wreszcie otrząsnąć z lenistwa. Żeby to tylko lenistwo było - to prawie jakaś niemoc letargowa nieomal. Ten stan stanowczo za długo trwa.
  Skończyłam szal fioletowy i leży nie zblokowany już w miesiącach licząc. Za to zabrałam się za zielony sweter i umęczyłam już prawie 2/3. Mam nadzieję, że nie skończy jak czarny, któremu zabrakło do końca pół rękawa i wykończenie, ale straciłam do niego serce, więc leży :/
  Już prawie poczułam wiosnę z pięknymi przebiśniegami i krokusami, już prawie że postanowiłam spróbować samej sobie tego kopa do działania zasadzić, to wzięło i przysypało tym wrednym białym,  a ja oklapłam.
  Muszę wziąć przykład z mojej wyhodowanej z pestki jabłonki, która po zimowym zrzuceniu liści i pierwszym przycięciu tak pięknie wzięła się do życia :