Moi mili odwiedzacze :)

poniedziałek, 31 stycznia 2011

Pierwsze candy w małgorzaciarni

Oto moja niespodzianka - pierwsze candy na pierwszą miesiączkę bloga :)
Do wylosowania chusta udziergana w zeszłym tygodniu specjalnie na tą okazję.
Chusta wydziergana z Kocurka (akryl),  z  małą falbanką zamiast frędzli, w kolorze zgaszonej zieleni, raczej ciemnawej.  Jeśli się podoba, to :
- zostaw pod postem komentarz zgłaszający udział w candy
-zostaw na swoim blogu informację o moim candy
-osoby bez bloga również mogą brać udział - koniecznie jednak zostawiają kontaktowego maila
-czekaj cierpliwie do 28 lutego 2011- tego dnia wieczorem nastąpi losowanie, którego wynik niezwłocznie przedstawię (zgłoszenia przyjmowane będą od teraz do ostatniej chwili).
Na koniec - jeszcze jedno zdjątko chusty w innym ujęciu prezentowanej przez moją Dusię
Tak więc - zapraszam i życzę powodzenia . Nie wykluczam (a raczej przewiduję) dokładkę jakiegoś drobiazgu-niespodzianki :)

sobota, 29 stycznia 2011

Pierwsza miesiączka

Nie - to nie o fizjologicznych wspomnieniach :) 
Wielkim krokiem nadchodzi pierwsza mała - że tak pompatycznie nazwę - uroczystość mojego bloga : w poniedziałek minie miesiąc od jego założenia. Zakładając go, nie sądziłam, że w tak krótkim czasie poznam tyle interesujących i życzliwych osób, wszelakich ludzkich pasji, zobaczę jeszcze więcej pięknych wyrobów, ciekawych miejsc. Była to jedna z moich najlepszych w ostatnim czasie decyzji. Nie będę dalej snuła "ochów" i "achów", bo będzie za słodko i jeszcze się komuś odbije jak cukrownią w fabryce czekolady.
Dziękuję wszystkim zaglądającym, zostawiającym dobre słowo i zapraszam w poniedziałek, 31 stycznia - w tym dniu zaprezentuję wspomnianą ostatnio niespodziankę :)

wtorek, 25 stycznia 2011

;)

Nie wytrzymam, więc powiem, że niespodziankę szykuję :)
Ale o tym  za tydzień. Na razie korzystam z nie swojego komputera, na dodatek mam bardzo mało czasu. 

sobota, 22 stycznia 2011

To, co małe księżniczki lubią najbardziej



Czyli : różowo, fiolecikowato, pomarańczowo i złoto. I wszystkie te barwy razem pomieszane w tym oto sweterku. Sweterek potrzebuje jeszcze doszycia guziczków i wyprania, dla ostatecznego nabrania formy. Zdjęcie jak zwykle w pośpiechu i marne. Powiem więc, że "zabija" kolorami, co budzi zachwyt potwierdzony rozwarciem ust w uśmiechu i radosnymi iskierkami w oczach przyszłej właścicielki podczas przymiarki. Rękawki mają dość wyraźnie ale nie przesadnie zaznaczone bufki nad mankiecikiem, dół lekko się rozszerza i zakończony jest  falbanką. Żeby nie przesadzać już "nadmiarem miodu w kaszance" tego iście barokowego "dzieła", pliskę koło szyi i wzdłuż zapięcia tworzy proste obrobienie słupkami na szydełku.
A sobie kupiłam czarnego kocurka pół kilograma:) Już dawno chciałam udziergać coś pomiędzy sweterkiem, bluzeczką a tuniczką - ma być właśnie czarne, raczej cienkie, ze sporym dekoltem do szpica, gładkim prościutkim wzorkiem( no, ewentualnie coś delikatnie w pionie, żeby wysmuklało ;)
Tylko kiedy ja to sobie zrobię .. Zaległości w pracy trochę mam. Tej domowej, pod prawie miesięczną już nieobecność też.  Ale co się martwić na zapas - włóczka jest, w każdej chwili można zacząć i pomalutku, pomalutku, rządek do rządka dziubać.

sobota, 15 stycznia 2011

Wyrosło z ukradzionego nasionka:)

Miałam okazję jeszcze w okresie wakacyjnym podziwać przepiękną kompozycję suchych roślin. Moje zainteresowanie wzbudziła dość solidna gałązka, na której były owocniki podobne do owocników buka, tylko znacznie wieksze. Nie byłabym sobą, żeby nie zaglądnąć, co kryją wewnątrz. A wewnątrz było sporo czarnych, drobnych nasion. Upewniwszy się, że nikt nie widzi, wytrzepałam kilkanaście. Po przyjeździe do domu namoczyłam kilkanaście godzin w ciepłej wodzie i wysiałam. Wykiełkowalo tylko jedno. Rosło jak głupie dość szybko w 1 badyl. Postanowiłam przyciąć i czekać, co będzie. I chyba dobrze zrobiłam - zaczyna puszczać 3 odnogi i na dodatek ... zakwitło! Wprawdzie tylko jednym kwiatkiem, ale bardzo ładnym - wygląda jak skrzyżowanie białej sasanki z przebiśniegiem, jest wielkości ciut mniejszej niż złotówka. Nie mam pojęcia co to za roślina. Może ktoś wie?

piątek, 14 stycznia 2011

Zamówiona grafitowa chusta udziergana i oddana szczęśliwej posiadaczce. Nawet zdjęcia nie zdążyłam pstryknąć, ale poza kolorem jest właściwie taka, jak na ostatnim zdjęciu, z falbanką, więc nic nowego zdjątko by nie wniosło. W planach jest sweterek/płaszczyk wiosenny dla sześcioletniej damy. Zobaczymy jak wyjdzie, dawno nie drutowałam niczego w dziecięcych rozmiarach. Na pewno się pochwalę gdy będzie gotowy (zakładam, że wyjdzie ok, innej opcji nie przyjmuję). A poza tym tydzień minął na mojej drugiej namiętności - czytaniu. Nie wyobrażam sobie świata bez książek. I nie takich w postaci elektronicznej, ale tradycyjnych, do ujęcia w dłonie, powąchania druku. Jak wydłużyć dobę, by pogodzić czasochłonne hobby z obowiązkami dnia codziennego ?

sobota, 8 stycznia 2011

chusta z falbanką


Tydzień minął. Jedyne co udziergałam w tym czasie, to ta chusta, którą prezentuję. Widziałam na nie pamiętam już jakim blogu piękne szale z falbankami i zapragnęłam chusty tak wykończonej. Wyszła super w przeciwieństwie do zdjęć. Muszę chyba kogoś poprosić o dobre rady dotyczące foto, bo marnie mi wychodzą. Już mam zamówienie na identyczną, tylko w grafitowym kolorze. A moja jest z czarnego akrylu oplecionego cieniutką, wielokolorową niteczką,co bardzo ładnie wygląda. Kupiłam tą włóczkę swego czasu okazjonalnie na allegro no i doczekała się . Zrobiona jest moim ulubionym, drobnym ażurkiem. Po udzierganiu trójkąta(z zaokrąglonym nieco czubkem) obrobiłam pracowicie i dość gęsto słupkami na szydełku, jeszcze pracowiciej nabrałam potem każde oczko słupków na druty i dodziergałam tak falbankę. Wiem, że są prostsze sposoby dorabiania falbanek, ale tak zrobiona wyraziściej się odcina od całości, jest taka ciężkawa, modelując całość.


sobota, 1 stycznia 2011

Co ocalało na zdjęciach










Straszliwie żałuję, że nie zadbałam o zdjęcia tego, co zrobiłam, zanim zdecydowałam się na bloga. Ocalała ta marna garstka zdjęć. Może i dobrze, bo kto by tyle na raz oglądał... Przyjdzie czas na nowe. Modelką jest moja Dusia, radośnie demonstrując brak twarzy i dumie prężąca budzące moją zazdrość 70B

Nowy Rok

Wstałam "skoro świt" po 11 ze świadomością, że jest, jest Nowy Rok, chociaż wokół wszystko po staremu. I ze świadomością, że na ten Nowy Rok mam nowego bzika - blog. Pisałam na wstępie, że od czasu do czasu zaglądałam na niektóre, ale od wczoraj, gdy zdecydowałam się założyć własny, coś sie zmieniło. Obawiam się, czy nie popadnę w nałóg nadawania szlifu własnemu, zaglądania ciągle co u tych, których - powiem wprost, choć zabrzmi patetycznie - podziwiam, błądzenia i odkrywania tych jeszcze mi nieznanych. Chyba dobrze, że cały styczeń będę poza domem a dostęp do komputera będę miała wyłącznie końcem każdego tygodnia. Podziała to na pewno antyuzależniająco.
Każdej osobie która zbłądzi tu do mnie, składam moc najserdeczniejszych życzeń, niech ten 2011 będzie dla Was pod każdym względem wyjątkowy i najlepszy.