Moi mili odwiedzacze :)

piątek, 26 lipca 2013

niedziela, 21 lipca 2013

Leniwy, letni czas

   Właściwie mogę powiedzieć, że w tych dniach mam tak, jak lubię najbardziej. Odcinam i smakuję kupony wolnego czasu jak na domatorkę przystało - w domu.
Nie to, że leżę i pachnę, bo i pracę do domu przywlokłam i w samym domu zawsze jest co robić. Ale mam komfort robienia czegokolwiek wtedy, kiedy  chcę, jak chcę, bez pośpiechu. Kocham taki stan.
   Dwa zdjęcia z małgorzaciarnej balkonowej pomidorni - krzaczki odpłacają się za serce jakie w nie włożyłam i co 2-3 dni częstują garstką małych pomidorków.
     Z braku projektów letnich, dziergam "na zaś". A że pośpiechu nie ma, to leży fioletowe pod ręką i przybywa powoli, po parę rzędów, jak się da robić przy okazji czegoś innego, czy w tzw. międzyczasie.

piątek, 12 lipca 2013

Czapki z głów :)

   Dzisiaj moje ego zostało miło połechtane na FB, bo jedna ze znajomych napisała mi,  że jestem p r a w d z i w ą   d z i e w i a r k ą :) A to dlatego, że co  dzierga  prawdziwa dziewiarka latem? Czapki na zimę :)
   A zrobiłam w ramach wprawek (bo czapki to raczej nie najmocniejsza moja strona) 3, których zdjęć kilka wklejam poniżej :




piątek, 5 lipca 2013

siatkowiec śliwkowy

   Męczyłam nieprzyzwoicie długo tego śliwkowego, letniego dziurawca do zakładania na topy. Zużyłam ok. 30dkg Sonaty. Dzisiaj tylko 1 zdjęcie, bo jeszcze ani nie uprane, nie uformowane, na dodatek na manekinie prezentuje się tak sobie - dekolt jest duży, z  zamysłem opadania z ramienia, a moja Duśka rąk nie ma no i jej "spadowywuje". Założyłam więc tak, by dało się jako-tako obfotografować. Liczę, ze jak córka przyjedzie, to zapozuje i będą lepsze zdjęcia.
   Na razie nic nowego nie zaczęłam. Coś mnie wena opuściła i najnormalniej po prostu mi się nie chce. Może to przez gorąco, za którym nie przepadam?W każdym razie na pewno lepiej przeczekać i dziergać z przyjemnością. Znając siebie, długo nie wytrzymam bez przebierania drutami :)
  PS
Uprzejmie donoszę, że skonsumowałam pierwszego pomidorka z mojej balkonowej uprawy :) Tak się nim delektowałam, że aż szkoda było mi przełknąć :D :D :D
Sory, wiem, że mam na punkcie tych moich "balkonowych hektarów" odbicia, ale nie mogę się powstrzymać, żeby nie donieść, skoro tak bardzo mnie to cieszy :)