Moi mili odwiedzacze :)

sobota, 16 czerwca 2012

Oczekiwanie na mecz rozpoczęte.

Jest miło, zgodnie z planem :)

P.S. 22,40
No. I to by było kurdelebele na tyle. Euforia po osiedlu się nie niesie, co mnie wcale nie dziwi.... :/

23 komentarze:

  1. Chyba sporo z nas będzie kibicowało z drutami w rękach - też mam takie plany :)).

    OdpowiedzUsuń
  2. Winko gotowe,włóczka tez -no to do boju wszystkie razem !

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie czerwona chusta...jakbym sobie szklankę mleka zaserwowała to jak prawdziwy kibic! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nooo..ciekawa jestem co z tego wyjdzie i ile zdołasz zrobić w trakcie meczu ;) Ja tak nie potrafiłabym, bo wiesz...ja to pomagam Chłopakom grać ;) - kopię, krzyczę, szturcham... :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Gocha, ja będę siedziec tyłem do ekranu. Bardzo się denrwuję w czasie meczu więc staram sie coś robić przy biurku, a telewizor mam za plecami. No, to do przodu i aby było dobrze:))) Pozdrawiam cieplutko. Ania:)

    OdpowiedzUsuń
  6. A to w szklance to drink? Ja mam piwko, tylko kalorii przybywa potem. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Polskaaaaaaaaaaaaaaaaaaa, biało-czerwoni! Polskaaaaaaaaaaaaaaa, biało-czerwoni! Polskaaaaaaaaaaaaaaaaaaa, biało-czerwoni! Polska, biało-czerwoniiiiiii!

    Ja tam piwkiem nerwy koję, druty mogłyby się okazać niebezpiecznym narzędziem w mojej dłoni:)

    Polskaaaaaaaaaaaaa............

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja się postaram, ale nie wiem czy uda mi się to kibicowanie.....

    OdpowiedzUsuń
  9. Nic się nie stało, Polacy, nic się nie stało!
    Nic się nie stało, Polacy, nic się nie stało....
    Chlip, chlip, chlip...........

    OdpowiedzUsuń
  10. No unas echo niosło i to jeszcze jak Polacy nic sie nie stało ...nic się nie stałoooooooo :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja powiem - stało się stało... Polacy - stało się stało... przez kibicowanie przybyło mi kilka kilogramów - chipsy, piwo, orzeszki, nerwowe jedzenie wszystkiego co było pod ręką... ryzykowałam nawet uszkodzenie telewizora, bo oglądałam podczas burzy... i co? po co to wszystko?!

    OdpowiedzUsuń
  12. zżarłam całą paczkę chipsów wypiłam szklanę piwa... i co jestem od tego stresu pół kilograma cięższa...na drutach prawie nic nie przybyło ale co tam na następnych rozgrywkach jest nadzieja że nasi dłużej pograją:)

    OdpowiedzUsuń
  13. kibicowałam i troszkę m przykro ....

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja wolałam drutów nie brać do ręki w tym czasie. Nie dość, że materia dość delikatna, to drutem bym albo komuś (lub czemuś) albo sobie krzywdę zrobiła...

    OdpowiedzUsuń
  15. A ja ogladalam jednym okiem, buzia gadalam przez Skypa, a drugim okiem lypalam na chlopakow... ech... szkoda naszych

    OdpowiedzUsuń
  16. U mnie szedł hafcik. Ale już teraz wiemy wszystko;-((( Smutno nam.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja na valusecie rozpoczęłam mecz i nie powiem czym zakończyłam:(

    OdpowiedzUsuń
  18. A ja miałam prywatną strefę kibica na działce, ale efekt mizerny, Nasi - do domu:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. Nasi są w domu ;(
    Ale z drutami zawsze fajniej .Jest się czym pocieszyć :)

    OdpowiedzUsuń
  20. a ja spędziłam ostatni mecz na ur, gdzie przewidziano strefę kibica nawet ekran i rzutnik tylko... chłopaki nie dali rady:(

    OdpowiedzUsuń
  21. ech...;(
    zapraszam na pocieszenie na rozdawajkę
    http://janielka.blogspot.com/2012/06/rodawajka-letnia.html

    OdpowiedzUsuń
  22. Podobnie do meczu przygotowuje się moja żona. Drugą połowę przeważnie przesypia.

    OdpowiedzUsuń