W zasadzie jestem przygotowana - zapas napojów w różnych kolorach i "stanach nasycenia", a przede wszystkim moteczki i druty. Pisałam o tym już komuś w komentarzu, ale powtórzę oficjalnie i do wszystkich - mecze ogląda się wspaniale!
Przez ponad półtorej godziny sporo robótki na drutach przybędzie. Człowiek słyszy doping do dziergania :) a w tv wystarczy spojrzeć, jak rozemocjonowany sprawozdawca nabiera na rozpędzie w głosie - znaczy się, jest akcja i może nawet bramka będzie :) No i jest się na bieżąco w "sprawach najwyższej rangi" najbliższego miesiąca :):):)
Miłego dziergania w takt meczyków :):):)
Niektóre mecze mąż nagra więc tego dopingu przybędzie mi podwójnie słuchać. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńO widzę, że mamy takie same plany na wieczór. Dzisiaj to nawet dwa meczyki. Miłego dziergania.
OdpowiedzUsuńDobry pomysł :) U mnie pewnie też przybędzie duuużo powycinanych wzorów serwetkowych ;)
OdpowiedzUsuńOł dżezu! Jak Wy to robicie? Ja, gdy próbuję coś teges w trakcie tv, to po 10 min. mam tak rozbiegane źrenice, że muszę je łapać obiema ręcyma, żeby z orbit nie wyskoczyły:))
OdpowiedzUsuńPozytywnych emocji życzę i skutecznego przyrostu dziergota!
Serwetek to nie powycinam, ale szydełko będzie szybciutko robiło kwiatki;-_)
OdpowiedzUsuńNo i facet nie gada,że znowu coś dziubiesz tylko kumpla we własnej babie ma:)
OdpowiedzUsuńWidzisz Małgoś a ja meczyków w ogóle nie oglądam ;)
OdpowiedzUsuńAle plan na Euro mam...moje rozgrywki są planowane o oficjalne ;)
zgadzam się z tobą najzupełniej! nie rozumiem tych wszystkich panikujacych kobiet jak przeżyć euro. Wiem z doświadczenia, że jeżeli mężczyzna nie ogląda meczów na co dzień to go euro specjalnie nie porusza. Mój jest piłkarzem zapaleńcem a mecze oglądamy co dziennie, nie, nie przesadzam.A jeżeli nie możemy razem spędzić tych kilku chwil przed tv razem to co z nas za para? Myślę, że on też wiele razy oglądał z nami coś na co nie miał ochoty, a wytrwał. I ja tak trwam przy moim mężczyźnie, jak on sobie mecz ogląda, wyszywam, albo czytam książkę, ale jakie takie w piłce rozeznanie już mam :) Nauczyłam się przy nim:)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMoi drodzy Januszu i Zosiu - oczywiście szanuję i podziwiam Wasz sposób na życie. Ale pozwolę się nie do końca zgodzić z Waszym komentarzem powyżej. Chodzi o to, by umieć uszanować wybory innych, nawet zupełnie odmienne. Nie wszyscy mogą zostać hodowcami alpak, czy czegokolwiek innego. Z Waszych wyrobów też - a przynajmniej w majestacie prawa powinna - płynąć kasa z podatków do "tych panów" jak to określiliście. A ze sprzedaży chorągiewek być może żyje zatrudzona kobicina, szyjąca je w mozole po nocach i tak dorabiająca na masło do chleba dla swoich dzieci. Każdy ma prawo podniecać się czymkolwiek, co innym krzywdy nie przynosi i ja na przykład nie czuję się powołana do tego, by oceniać i wartościować zainteresowania innych. Natomiast każda szczera, najczęściej różnorodna pasja innych ludzi budzi mój podziw i szacunek. Tak podziwiam i szanuję Wasz sposób na życie, ale też potrafię też docenić kibica, który nie jest kibolem, a ma wiedzę na temat piłki nożnej i jest jej autentycznym pasjonatem. Pomimo, że te dwa odmienne przytoczone przykłady nijakiego przełożenia nie mają na moje codzienne życie.
OdpowiedzUsuńUff, jak dobrze, że Gospodyni sama uporała się z... poglądem.
OdpowiedzUsuńOddycham z ulgą, pozdrawiam - absolutnie nigdy nie zainteresowana piłką nożną Prządka.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJanuszu i Zosiu - jestem zdumiona atakiem, jaki przeprowadzacie pod moim adresem i jest mi przykro.
OdpowiedzUsuńNie rozumiem dlaczego, każdego, który myśli inaczej niż Wy, odbieracie niemal za swych wrogów. Na dodatek nie potrafiliście wychwycić ironii, jaką podszyłam ten post, z jakim podchodzę do EURO. Ja również mogę dyskutować długo, nie wiem jednakże, dlaczego zdecydowaliście już na wstępie mnie obrażać jakimiś "wycieczkami" m.in.na temat braku argumentów. Jeśli to, co piszę Wam nie odpowiada, tym bardziej nie rozumiem, dlaczego jesteście takimi masochistami, wchodzicie tu ponownie i marnujecie swój drogocenny czas, zostawiając komentarze, będące na granicy ubliżania. Nie chciałabym dalej ciągnąć tej niezręczno-żenującej sytuacji, dlatego OŚWIDCZAM, że nie chciałabym, by doszło do takiej sytuacji, że pojawią się kolejne niesmaczne uwagi a ja będę je musiała usunąć, bo nie pozwolę, by pole komentarzy na moim blogu przerodziło się w zwykłą pyskówkę.
Pozdrawiam wszystkich - tych, którzy zasiądą do oglądania meczy i tych, którzy wybiorą inny sposób zagospodarowania tego czasu.
P.S. 1
OdpowiedzUsuńWkradła się literówka - oczywiście ma być OŚWIADCZAM
P.S 2 Jak na osoby pod prąd i odrzucające "całą tą komercję", jesteście w niej świetnie jak widać zorientowani. Ale nie wnikam, czy to rodzaj upodobania do samodręczenia się otaczającą, odrzuconą rzeczywistością. Wasz wybór, Wasz świat - mało tego - ja Wasz wybór podziwiam, szanuję i na prawdę z przyjemnością podglądam. Gdyby było inaczej - szkoda byłoby mi czasu, tym bardziej na pisanie zjadliwości.
Gosiu jestem za Tobą ! Co dla Boga to dla Boga, a co dla ludzi to cieszmy się bo być może taka okazja sie więcej nie powtórzy. Wczoraj szłam pokornie w Procesji a dziś dumnie zasiądę przed telewizorem mimo,że mecze mnie za bardzo nie interesują, tylko,że jestem patriotką!I flaga wisi u mnie w oknie:) i nie obchodzi mnie kto ją szył:) Może chinka? Grunt,że kolorów nie pomyliła:)
OdpowiedzUsuńA ja napiszę, że każdy z nas raz na jakiś czas jest w owczym pędzie, jedni z powodu Euro, inni z powodu Bożego Narodzenia i tej całej "atmosfery", inni z powodu Walentynek, czy czego tam jeszcze... ważne żebyśmy wzajemnie szanowali swoje zdanie:)
OdpowiedzUsuńTwój sposób oglądania meczów bardzo mi odpowiada,ja podobnie tylko przy radiu nie telewizorze z powodu,że takowego nie posiadam:)))
OdpowiedzUsuńO żesz!
OdpowiedzUsuńWidzę, że i Ty miałaś wątpliwą przyjemność z hodowcami.
Ja też miałam - dawno i w innym temacie.
Swoją drogą - 1:1:)
P.S. Dużo komentarzy musiałaś skasować...?
Nie Dorothea
OdpowiedzUsuń- nic nie musiałam kasować i mam nadzieję, że do takiej sytuacji nie dojdzie. Nie uważam, że kogokolwiek uraziłam, nie uważam się za "wybrakowaną świadomościowo czy intelektualnie", nie mam się czego wstydzić. Nikogo również nie zmuszam do śledzenia moich wpisów, jeśli ktoś nie potrafi nadążyć za moim sposobem podejścia do rzeczywistości. Jednakże nie uważam, bym czymkolwiek zasłużyła sobie na kpinę, drwinę czy inne nieprzyjemne wycieczki. Nie zamierzam więc udawać, że deszcz pada, gdy ktoś pluje nieuzasadnionym jadem. Ja nikogo nie obrażam tylko dlatego, że moje zdanie jest inne. Często potrafię docenić za inne walory, pomimo, iż z czymś tam się nie zgadzam. Tak też i wyżej wymienionych doceniam i podziwiam za wybrany przez sposób na życie. I na pewno z przyjemnością nie raz do nich zaglądnę, bo nie zwykłam chować urazy, z którymi da się przy odrobinie dobrej woli przejść wspólnie do przeszłości.
Zaplątałam się pod koniec wypowiedzi gramatycznie z emocji :D Ale to tylko dowód mojej życzliwości i spontaniczności :)
OdpowiedzUsuńNic nie szkodzi - co do zaplątania się:)
OdpowiedzUsuńNa dobrą wolę Twoich interlokutorów bym nie liczyła - bywałam u nich na blogu, podziwiałam jako i Ty podziwiasz, po czym zniknęłam na amen - nie było wyjścia.
A "wybrakowana" nijak nie jesteś!
Serdecznie pozdrawiam:)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZosiu, Januszu - złamię się i jeszcze raz publicznie Wam odpowiem. Co miałam do powiedzenia - powiedziałam. Nie zamierzam dalej drążyć.
OdpowiedzUsuńDorothea napisała do mnie w komentarzu, nie do Was i ja jej odpowiedziałam.
Jeśli czujecie się przez nią poruszeni/obrażeni czy w inny sposób dotknięci, proszę się z nią kontaktować i prowadzić potencjalny spór. Albo odblokować na swoim blogu komentarze i tam produkować swobodną wymianę zdań, nie korzystać z tej możliwości u mnie.
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńPrzykro mi z powodu pierwszej ingerencji w komentarze. Nie czuję się z tym dobrze, ale uprzedzałam. Przepychanek pod tytułem "czyja racja jest racniejsza" nie będzie.
OdpowiedzUsuńMałgorzato - rozsądek, życzliwość, tolerancja, kultura triumfują nad opozycją ukrytą w ich zaprzeczeniach. Jakie to budujące!
OdpowiedzUsuńGratuluję asertywności i taktu, pozdrawiam:)
P.S. A jakże się tam dziergoty EURO-pejskie? Czy prezentacji można oczekiwać przed meczem finałowym? :)))
:)
OdpowiedzUsuńKończę pomału to zjadliwe zielone, myślę, że niedługo prezentacja. Po głowie chodzi mi trochę pomysłów, ale zwykle w takiej sytuacji zaczynam robić ...całkiem co innego:). Jedno jest pewne - coś dziergać na pewno będę :)
GOSIU JESTEŚ WSPANIAŁA ,a hodowcy alpak zieją jadem zdziczeli w tej puszczy .
OdpowiedzUsuń