Moi mili odwiedzacze :)

piątek, 27 kwietnia 2012

Blokowisko też ma swoją wiosnę :)

Z zazdrością zaglądam niektórym z Was do pięknych wiosennych ogródków, które słusznie z dumą prezentujecie. Ale i blokowiska swoją wiosnę mają.
Z kuchennego okna, lekko na lewo, widziałam dzisiaj i to całkiem przed chwilą to:

Po wychyleniu sie w dół - ogródek ogarnięty przez sąsiadkę :



Na wprost okna mojego pokoju w którym teraz siedzę przed komputerem, jarzębina okryła się zielenią i - czego na zdjęciu nie widać - powoli przygotowuje się do zakwitnięcia :
Jak się nieco wychylę i spojrzę w prawo, widok mam taki :
 Centralnie po oknem widzę, że biały bez wkrótce zaprezentuje pełnię swych wdzięków :


Krótka wycieczka do sąsiedniego pokoju na balkon i oto co widzę - na najwyższe drzewa przyleciał jakiś ptasior ze dwa-trzy razy większy od gołębia i dziwacznie skrzeczy... nie mam pojęcia, co  to za jeden... siedzi mniej więcej w centrum zdjęcia na gałęzi :

próba (marna) jego przybliżenia :

I na koniec całkiem nieudolne zbliżenie :

Chwila mojej nieuwagi spowodowana zerknięciem w tv spowodowała, że ptasior się oddalił w bliżej nieustalonym kierunku.
Cóż - wobec tego rzut oka poprzez suszące się pranie na perłę osiedlowej architektury - śmietnik w otulinie różu i zieleni :

Na samej wypustce o powierzchni półtorej metra kwadratowego, groteskowo zwanej balkonem właśnie, w donicy, pod pieńkiem czerwonej porzeczki, pięknie wykiełkowała maciejka :

Każda z gałązek porzeczkowych ma już obietnicę przyszłych zbiorów - będzie ze 30-40 kisteczek!  :D:D
 
Nnnnnnnnoooooooooooooooo...
Czyż nie piękna blokersowa wiosna?  :)

P.S. Niedziela, 30.04., godz.23,43
Ptasior przylatuje codziennie popłudniowo-przedwieczornie (tak w każdym razie przyobserwowałam) siada zawsze na tej samej gałęzi, rozgląda się ciekawie po osiedlu i czasem skrzeczy :)
Przyjrzałam mu się dokładniej i wszystko wskazuje, że to faktycznie grzywacz :)


wtorek, 24 kwietnia 2012

igłą i drutami przez weekend

Drutami.
Wygrzebałam z pudła z resztkami zaczętą z pół roku temu chustę i postanowiłam doprowadzć robotę do finału. Zupełnie jest mi niepotrzebna, bo mam ich za dużo i nie wiem jeszcze, co z nią zrobię, ale było udziergane już jakieś 1/3, więc szkoda mi było włożonej pracy i pruć. Dokończyłam, żeby uwolnić druty. Zrobiona z cieniutkiej, ciemnopopielatej wełenki. Jest miękka, luźno dziergana i można ją omotać na przykład tak :
W stanie rozlożonym jest taka:
Igłą.
W ruch poszły nie tylko druty  ale i igiełka:) Niektóre z Was wiedzą, że mocno nęci mnie haft krzyżykowy, tyle że umiejętnści nie idą w parze z z tym nęceniem. Pierwsze próby kiedyś tam przedstawiłam. Ale barbarka 888 na swoim blogu tutaj http://rabarbarum.blogspot.com/2012/03/tanczaca-para.html udostępniła schemat który bardzo mi się spodobał i wydał możliwy do wykonania,  więc się podjęłam. Idzie nieźle(tylko 2 małe, niewidoczne w zasadzie błędy popełniłam) do końca niewiele zostało.

Nie przewidziałam jednego - że wypełnianie jednym kolorem większej powierzchni eksponuje nieco nierówno stawiane krzyżyki. Ale nie jest źle AŻ tak bardzo. Zamierzam delikatnie przeprać po  skończeniu, odprasować, a nawet oprawić i podarować pewnej osóbce zakręconej na punkcie tańca :)

piątek, 20 kwietnia 2012

Jestem zła, chociaż pięknie było

Spędziłam cuuuudny dzień na wsi. Było prawdziwie wiosennie - ze słońcem, ciepełkiem i wiosenną burzą. Było dużo młodziutkiej zieleni, bajecznych kwiatów, pięknych widoków. Miało być mnóstwo ładnych zdjęć. A ja ... zapomniałam naładować pstrykacza!! Udało się zrobić jedynie dwa zdjęcia, po czym aparat "zaniemówił" i współpracy odmówił :(
Zdięcie nr jeden to moja ulubiona kładka na Wisłoce - gdzieś tam w ubiegłorocznych postach można znaleźć widok z tego mniej więcej  miejsca, w scenerii październikowej i listopadowej. Dziś - kwietniowa odsłona, bardziej z brzegu kładki :
proponuję powiększyć, wtedy widać pełnię wiosny :)
Kolejne zdjęcie - Maja - nowa rezydentka u kuzynostwa. Jest niesamowicie kochana, bardzo rozbrykana, ze "świeżo ufajdanym"  smarem grzbietem , bo badała traktor od spodu :D
I straszliwie bała się mojego aparatu, co chyba widać. Przemawiałam, prosiłam, zachęcałam by chociaż jednym okiem łypnęła w moim kierunku, nie dało się. Im więcej prosiłam tym bardziej chyba się bała, więc zrobiłam takie, by psiny nie stresować dłużej :)


To było właśnie to drugie i ostatnie zdjęcie, jakie jeszcze udało się zrobić. Szkoda, wiosenny las, pola są takie piękne :(
P.S. Odmówienie współpracy przez aparat tak mnie wkurzyło, że zupełnie nie pomyślałam, żeby popstrykać  komórką, może choć parę zdjęć byłoby przyzwoitej jakości ... Dopiero komentarz nr dwa otworzył mi oczy, że przeoczyłam taką możliwość ... ech...
 Trudno.

czwartek, 19 kwietnia 2012

Czerń z błękitem

Czerń to przyjemny akryl, błękit -  wiskozowy oplot z guzołkami. Guzołki robią strukturę i są ozdobą na tyle, że wszelkie wzorki byłyby zbędne. Zrobione więc tak jak lubię - maksymalnie prosto, by móc machać drutami i gapić się w tv lub czytać książkę.. Dół  i rękawy - długi, podwójny ściągacz. Korpus gładki, z leciutkim kimonem. Dekolt zdyscyplinowany szydełkiem, połsłupkami. Wyszło tak :

Włóczkę kupiłam okazyjnie na Allegro. Okazała się hitem - świetna jakość, super się robiło,  baaardzo wydajna - z ok. pół kilograma zostalo jeszcze tyle, że spokojnie jakaś tuniczka-bezrękawnik wyjdzie.

wtorek, 10 kwietnia 2012

Na śliwkową nutę

Fason wedle życzeń : gładki, lekko taliowany, przydługie nieco rękawy, dekolt okrągławy, w mały dziubek. Kolor śliczny - lekko melanżowa, żywa śliweczka. Odziubdziałam się na "chudych drutach" do zwrotu głowy, bo to cieniutka wełenka. Sweter - tunika dla pierworodnej, ale prezentuje do zdjęcia wtórnorodna.Wyszło tak :
Może jeszcze ze 2 zdjęcia, bo nie wiem, które lepsze :

wtorek, 3 kwietnia 2012

Prezenty, prezenty :):):)

Moi mili przyjaciele blogowi - http://nordberd-moonat.blogspot.com/ - bo tak już chyba mogę nazwać przesympatyczną parę tych wspaniałych ludzi, obdarowali mnie śliczniusim zającowym jajcem, które już tworzy u mnie samo w sobie dekorację kwietno-jajeczną
Jajo nie miało prawa się uszkodzić, bo opakowane było dokładnie ... drugim prezentem :

konkretną dawką uroczych włóczek różnego rodzaju i koloru. 
Moja radość jest oczywistą oczywistością, którą w tym momencie akcentuję dla jej podkreślenia.
DZIĘKUJĘ!

Drugi prezent, który sama spobie sprawiłam, też przyniósł listonosz. Wykukałam w symbolicznej cenie w pakiecie 2 książki I. Bachmann - autorki, z której twórczością już dawno chciałam się zapoznać, ale jakoś się nie składało.


Teraz, mając na własność pod ręką, na pewno stanie się to już wkrótce.

Robótkowo - kicha, że tak w skrócie  powiem. 
Dziubię z cienkiej wełenki , delikatnym melanżu śliwkowym,tunikę dla pierworodnej. Zostalo jakieś 40% do ukończenia. Skończę, to pokażę. Cholera mnie niemal wzięła, bo z innej śliwki, nieco jaśniejszej, zrobiłam prawie cały sweterek dla siebie i ...spruć musiałam. Leży w kłębkach pod ławą i czeka na drugie podejście.
Mam nadzieję, że niedługo  jakiś gotowy udzierg pokażę. Póki co - wszystkim radosnych, beznerwowych przygotowań do Świąt życzę :)
P.S. Godz. 17,20
Przypomniałam sobie, że ktoś pytał, co z moją palemką, co to "pędem odbiła", więc szybciutko  fotkę zrobiłam - puściła drugi :) - to te mniejsze zielone kulki z tyłu, a na tym pierwszym pięknie się powiększyły i  nabrały żywego, żółtego koloru. Wygląda to tak :
Przy okazji przegląd parapetu od drugiej strony :