Moi mili odwiedzacze :)

sobota, 24 września 2011

Uzupełnienie ostatniego wpisu

 Przyjechała krakowska córcia i stwierdziła, że nie dopisałam istonych rzeczy. Czyli, że między drzewkami w ciągu dnia pomykają za piłką dzieci młodsze i "drą japy". Pod osłoną ciemności starsze z kolei też drą japy,  dokładając atrakcje w postaci tłuczonego szkła, podpalenia śmietnika, czasem  okraszają całość atrakcji żenująco-wku...jące piski durnych pannic. Słownictwo niecenzuralne adekwatne do wieku, przy czym młodsze towarzystwo też już nieźle wyszkolone w tej kwestii. Wszystko to razem powoduje, że człowiekowi też  chce się wyć. Z rozpaczy. I  z bezsilności też czasem sobie rzuci mięsem pod nosem.

20 komentarzy:

  1. Cóż Ci kobieto napisać - nić, tylko współczuć!

    OdpowiedzUsuń
  2. Samo życie :(Widok z okna też mam podobny ale z uroczym dodatkiem śmietników :))Dzieciaki tak samo drą japy ale młodziez za to wyżywa sie gdzie indziej.Pozdrawiam serdecznie :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Pozostaje przeprowadzić się na wieś:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Gdyby to nie było przykre, to nawet można by się pośmiać... też mam takie okoliczności przyrody pod oknem... i 4 śmietniki w zasięgu wzroku plus zaplecze sklepów i co najważniejsze - sklep nocny! Mam licytować więcej?!
    Pozdrawiam ze zrozumieniem :-(

    OdpowiedzUsuń
  5. Młodszych rozumiem, bo wszystkie podwórka, trawniki zamieniane są parkingi. Ich place zabaw okupują ci starsi, niszcząc huśtawki, jak popadnie. A ci zmuszeni są bawić się w jakiś dziwnych miejscach, np pod śmietnikiem. Starszych nie rozumiem, bo stoją przy klatkach, plują i klną, aż strach wejść.

    Zarówno starsi i młodsi japy gdzieś muszą drzeć, to drą w szkole i na dworze, chyba wszyscy tacy byliśmy,tylko nie byliśmy wulgarni. Wolę dzieciaki, niż piłujące z rana silniki aut, odgłosy motorów, imprezy i remonty u sąsiadów.......itd, itd
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Takie są niestety uroki mieszkania w bloku. Choć fakt, że osiedla są różne i bloki,i sąsiedzi nie wszędzie jest tak samo.
    Na pocieszenie powiem Ci,że znajomi sprzedali mieszkanie i kupili domek za miastem. W tedy dopiero zaczął się koszmar. Sąsiadkę za płotem mają okropną...normalnie masakra gorzej niż w bloku. Każdy medal ma dwie strony.
    3maj się Gocha w sumie doskonale rozumiem co czujesz, ale realia są jakie są

    OdpowiedzUsuń
  7. Też skazana jestem na mieszkanie w bloku i doskonale rozumiem Twoją frustrację, tym bardziej, że za oknem mam boisko szkolne;(((
    na szczęście lekcje nie trwają do nocy;)))

    OdpowiedzUsuń
  8. no cóż no juz neistety tak jakoś to chyba w mentalność niektórych wpisane

    OdpowiedzUsuń
  9. No i nic na to nie mozna poradzic,u mnie własnie jakas banda dzieciarów rzuca petardami pod balkonami,bo byl odpust,az mnie unosi ale chyba dam sobie spokoj i przenioslam sie do drugiego pokoju,ale hałasy tez tu dochodzą:)pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  10. ja to chyba zawsze bede ubolewac nad tym ze durnota bierze gore

    OdpowiedzUsuń
  11. Jakoś tak się przygnębiająco zrobiło...

    OdpowiedzUsuń
  12. Polecam moją metodę: zaprzyjaźniam się z młodymi na etapie nieporadnego kopania piłki. Potem drą japę "moi" - łatwiej znieść. A pryszczaci ze mną gadają - jeśli hałasują pod moim oknem, przypominam że jestem starszą panią. I tak jakoś udało nam się 10 lat przeżyć. Najgorzej mieć za złe, pokrzykiwać i czepiać się - wezmą odwet. moje klasyczne teksty wiosenne:"- a macie chłopcy skarboneczki? - a po co? - a na pieniążki na zbitą szybę, bo bieżące kieszonkowe może nie wystarczyć. - ale my mamy miękką piłkę" - tu następuje prezentacja ewentualnego sprawcy szkód... Pozdrawiam, Ewa z parteru

    OdpowiedzUsuń
  13. najlepszym odstresowaniem jest zasiąść do milej robótki :)

    OdpowiedzUsuń
  14. u mnie pod blokiem wprawdzie nikt nie drze japy, ale za to mamy swoich dyżurnych żuli, dzięki którym ławeczki przy placu zabaw są wiecznie zaplute, zaszczane i zażygane... ehhh

    OdpowiedzUsuń
  15. Takie czasy , przekleństwa są w modzie.....niestety, nawet w mediach wolno, a co dopiero pod blokiem
    okropne .....br br br

    OdpowiedzUsuń
  16. Tak to jest z dzisiejszą młodzieżą. Choć sama jestem rocznik '87 to wiem, że już ta młodzież po 90 roku jest jakaś inna...
    Jedynym sposobem jest puścić własną muzykę dla zagłuszenia niemiłych dźwięków i oddać się naszemu hobby. U mnie zazwyczaj działa :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Mieszkam w samym centrum miasta:)
    Uwielbiam ciszę więc szczelnie zamykam okna:)
    Trzecie piętro, może niezbyt wysoko ale zawsze dalej od parteru:)
    Teraz wychodzę z założenia, że do wszystkiego można się przyzwyczaić ale jakieś 20-cia lat temu mieszkałam na parterze.... Wtedy nie byłam tego samego zdania co teraz. Parter wykończył mnie psychicznie i dlatego mieszkam wyżej:)
    Życzę cierpliwości i wytrwałości:)

    OdpowiedzUsuń
  18. oj takie to nasze :) powiem Ci Malgosiu,ze tutaj teraz to jak wychodze ze swoimi lobuziakami na pl.zabaw i jestesmy czesto jedynymi osobami na dworze to az sie boje co ci ludzie musza przechodzic jak moi bawia sie w strazakow. tu ogolnie jest cicho cicho cicho :( z jednej strony super ale z drugiej jak dziecko krzyknie to nie wiem jak zareaguja :( juz chyba wolalabym darcie clay dzien i szczescie na twarzy moich dzieci, ze moga krzyczec do woli :D a wieczornego lobuzerstwa szczerze wspolczuje :(

    OdpowiedzUsuń