Moi mili odwiedzacze :)
sobota, 24 września 2011
Uzupełnienie ostatniego wpisu
Przyjechała krakowska córcia i stwierdziła, że nie dopisałam istonych rzeczy. Czyli, że między drzewkami w ciągu dnia pomykają za piłką dzieci młodsze i "drą japy". Pod osłoną ciemności starsze z kolei też drą japy, dokładając atrakcje w postaci tłuczonego szkła, podpalenia śmietnika, czasem okraszają całość atrakcji żenująco-wku...jące piski durnych pannic. Słownictwo niecenzuralne adekwatne do wieku, przy czym młodsze towarzystwo też już nieźle wyszkolone w tej kwestii. Wszystko to razem powoduje, że człowiekowi też chce się wyć. Z rozpaczy. I z bezsilności też czasem sobie rzuci mięsem pod nosem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Cóż Ci kobieto napisać - nić, tylko współczuć!
OdpowiedzUsuńSamo życie :(Widok z okna też mam podobny ale z uroczym dodatkiem śmietników :))Dzieciaki tak samo drą japy ale młodziez za to wyżywa sie gdzie indziej.Pozdrawiam serdecznie :))
OdpowiedzUsuńPozostaje przeprowadzić się na wieś:)
OdpowiedzUsuńGdyby to nie było przykre, to nawet można by się pośmiać... też mam takie okoliczności przyrody pod oknem... i 4 śmietniki w zasięgu wzroku plus zaplecze sklepów i co najważniejsze - sklep nocny! Mam licytować więcej?!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ze zrozumieniem :-(
Młodszych rozumiem, bo wszystkie podwórka, trawniki zamieniane są parkingi. Ich place zabaw okupują ci starsi, niszcząc huśtawki, jak popadnie. A ci zmuszeni są bawić się w jakiś dziwnych miejscach, np pod śmietnikiem. Starszych nie rozumiem, bo stoją przy klatkach, plują i klną, aż strach wejść.
OdpowiedzUsuńZarówno starsi i młodsi japy gdzieś muszą drzeć, to drą w szkole i na dworze, chyba wszyscy tacy byliśmy,tylko nie byliśmy wulgarni. Wolę dzieciaki, niż piłujące z rana silniki aut, odgłosy motorów, imprezy i remonty u sąsiadów.......itd, itd
Pozdrawiam
ech...
OdpowiedzUsuńżycie życie...
Takie są niestety uroki mieszkania w bloku. Choć fakt, że osiedla są różne i bloki,i sąsiedzi nie wszędzie jest tak samo.
OdpowiedzUsuńNa pocieszenie powiem Ci,że znajomi sprzedali mieszkanie i kupili domek za miastem. W tedy dopiero zaczął się koszmar. Sąsiadkę za płotem mają okropną...normalnie masakra gorzej niż w bloku. Każdy medal ma dwie strony.
3maj się Gocha w sumie doskonale rozumiem co czujesz, ale realia są jakie są
Też skazana jestem na mieszkanie w bloku i doskonale rozumiem Twoją frustrację, tym bardziej, że za oknem mam boisko szkolne;(((
OdpowiedzUsuńna szczęście lekcje nie trwają do nocy;)))
no cóż no juz neistety tak jakoś to chyba w mentalność niektórych wpisane
OdpowiedzUsuńNo i nic na to nie mozna poradzic,u mnie własnie jakas banda dzieciarów rzuca petardami pod balkonami,bo byl odpust,az mnie unosi ale chyba dam sobie spokoj i przenioslam sie do drugiego pokoju,ale hałasy tez tu dochodzą:)pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńja to chyba zawsze bede ubolewac nad tym ze durnota bierze gore
OdpowiedzUsuńPolecam moją metodę: zaprzyjaźniam się z młodymi na etapie nieporadnego kopania piłki. Potem drą japę "moi" - łatwiej znieść. A pryszczaci ze mną gadają - jeśli hałasują pod moim oknem, przypominam że jestem starszą panią. I tak jakoś udało nam się 10 lat przeżyć. Najgorzej mieć za złe, pokrzykiwać i czepiać się - wezmą odwet. moje klasyczne teksty wiosenne:"- a macie chłopcy skarboneczki? - a po co? - a na pieniążki na zbitą szybę, bo bieżące kieszonkowe może nie wystarczyć. - ale my mamy miękką piłkę" - tu następuje prezentacja ewentualnego sprawcy szkód... Pozdrawiam, Ewa z parteru
OdpowiedzUsuńDzieci się nudzą ;) żesz.
OdpowiedzUsuńnajlepszym odstresowaniem jest zasiąść do milej robótki :)
OdpowiedzUsuńu mnie pod blokiem wprawdzie nikt nie drze japy, ale za to mamy swoich dyżurnych żuli, dzięki którym ławeczki przy placu zabaw są wiecznie zaplute, zaszczane i zażygane... ehhh
OdpowiedzUsuńTakie czasy , przekleństwa są w modzie.....niestety, nawet w mediach wolno, a co dopiero pod blokiem
OdpowiedzUsuńokropne .....br br br
Tak to jest z dzisiejszą młodzieżą. Choć sama jestem rocznik '87 to wiem, że już ta młodzież po 90 roku jest jakaś inna...
OdpowiedzUsuńJedynym sposobem jest puścić własną muzykę dla zagłuszenia niemiłych dźwięków i oddać się naszemu hobby. U mnie zazwyczaj działa :)
Mieszkam w samym centrum miasta:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ciszę więc szczelnie zamykam okna:)
Trzecie piętro, może niezbyt wysoko ale zawsze dalej od parteru:)
Teraz wychodzę z założenia, że do wszystkiego można się przyzwyczaić ale jakieś 20-cia lat temu mieszkałam na parterze.... Wtedy nie byłam tego samego zdania co teraz. Parter wykończył mnie psychicznie i dlatego mieszkam wyżej:)
Życzę cierpliwości i wytrwałości:)
oj takie to nasze :) powiem Ci Malgosiu,ze tutaj teraz to jak wychodze ze swoimi lobuziakami na pl.zabaw i jestesmy czesto jedynymi osobami na dworze to az sie boje co ci ludzie musza przechodzic jak moi bawia sie w strazakow. tu ogolnie jest cicho cicho cicho :( z jednej strony super ale z drugiej jak dziecko krzyknie to nie wiem jak zareaguja :( juz chyba wolalabym darcie clay dzien i szczescie na twarzy moich dzieci, ze moga krzyczec do woli :D a wieczornego lobuzerstwa szczerze wspolczuje :(
OdpowiedzUsuń