Moi mili odwiedzacze :)

wtorek, 20 września 2011

Za moim oknem

2 dni temu pyknęłam tak nie wiem sama po co widok z okna.
 Właściwie nie o widok mi chodziło, a o drzewa. Nie znoszę miasta, męczę się okrutnie w blokowisku. Jestem przekonana, ze gdyby nie te drzewa, popadłabym w depresję czy jakiś rodzaj choroby psychicznej.
Najgorzej jest późną jesienią, gdy opadną liście a śnieg nie udekoruje jako tako gałęzi jeszcze i nic już nie widzę, tylko ścianę kolejnego bloku, jak więzienny mur. Te  drzewa obserwuję od lat - jak rosną, jak zmieniają się z każdym niemal tygodniem kolejnych pór roku. Cieszę się letnim świtem, gdy ptaszki dzień kolejny witają i budzą.
 Jakoś tak wiosną,  przyjechała ekipa i wycięła niestety 3 najpiękniejsze i najwyższe brzozy - podobno w celach bezpieczności. Patrzyłam jak padają i ogarnął mnie rodzaj popłochu, że przejdą jak taran i powycinają wszystko.

27 komentarzy:

  1. Echhhh, jeśli o to ostatnie zdjęcie chodzi, to "ściana drzew" wyszła jakimś cudem tylko na tym zdjęciu, w rzeczywistości aż tak optymistycznie nie jest. Chuyba przypadkiem taki kąt ustawienia aparatu i wyszło jakieś 60% lepiej niż jest na prawdę :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mieszkam w bloku . za oknem mam mało drzew , ale w parku i owszem :) Tylko liści u mnie na ziemi już dużo. Jakaś depresja by mnie dopadła , gdyby nie pełne ręce roboty:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Echhhhhhhh... a ja mieszkam na wsi, chociaż dom przy drodze położony to nie wyobrażam sobie nie mieć podwórka i być zamkniętą w bloku. Niewyobrażalne dla mnie było to jak w liceum moje koleżanki za wszelką cenę uciekały ze wsi, bo to obciach tu mieszkać i teraz są wielce "szczęśliwe" w wielkich miastach.
    Ja to się chyba najlepiej czułabym się na jakimś końcu świata bez ani grama cywilizacji

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja tam też jestem "wsiowa baba" i wcale ci się nie dziwię, że kochasz te drzewka:))

    OdpowiedzUsuń
  5. Podzielam Twoje zdanie odnośnie miasta.
    Wkurzam się:
    kiedy na ścieżkach rowerowych przeciskam się przez idących ludzi,
    za hałas,
    za poranne piłowanie silnikami samochodowymi,
    za gazowanie na motorach,
    za smród i brak przestrzeni.

    Kiedy tylko mogę uciekam do lasu lub na wieś. Tylko że wsie u nas ciasno zabudowane i niekiedy brzydkie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Współczuję takiego poczucia, w mieście jestem gościem od potrzeby, nie potrafiłabym się tam odnaleźć. Tu , gdzie mieszkam mam przestrzeń przyrodę i oddycham pełną pierszią

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem "blokersem"od urodzenia,ale od dobrych paru lat mieszkam już na wsi i wcale ,ale to wcale nie wróciłabym do bloku, pomimo iż dom zwłaszcza stary to taka skarbonka bez dna.

    OdpowiedzUsuń
  8. Na wycięcie drzew potrzebna jest zgoda mieszkańców. Wiosną walczyłam o lipę, ale byli tacy co mieli "plecy" i lipa poszła pod piłę. Przykre, ale prawdziwe. Do dzisiaj jak idę koło tego pieńka to łezka mi się kręci w oku. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam to szczęście, że mieszkam i w mieście i na wsi w zależności od dnia tygodnia. Dusiłam się w Warszawie a niby dziecko śródmieścia jestem. Ale w moim miasteczku pod Warszawą niestety też grasują panowie z piłami. Od kiedy tu mieszkamy a to dopiero 6 lat zniknęło bardzo wiele drzew. Świętokradztwo :(((

    OdpowiedzUsuń
  10. nie wyobrażam sobie mieszkać w mieście, albo inaczej: mogłabym mieszkac w mieście, ale małym. Nie cierpię wielkich miast, brudu, spalin. szczególnie dobijają mnie "przebiśniegi" pozostawiane po pieskach na chodnikach. Tak samo nie lubię łazić po sklepach, wszędzie pełno ludzi i aż się odechciewa wszystkiego.

    OdpowiedzUsuń
  11. A u nas właśnie ostatnio wycięto piękną rajską jabłonkę,"bo zasłania światło i wdaje się wilgoć"! Dobrze,że od strony kuchni rośnie lipa i dwie przepiękne jarzębiny, choć i ich los jest niepewny, "bo ptaki brudzą samochody"; doprawdy, bemyślność niektórych ludzi jest zaskakująca!
    Ninka.

    OdpowiedzUsuń
  12. rozumiem doskonale ten popłoch, ja mam widok cudowny bo po sąsiedzku sad owocowy i nikto nie mieszka,ale ja babulec ze wsi jestem na szczęście :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja z jednego okna widzę blok, a z drugiego szkołę. Drzew tu niewiele, zieleń tylko w formie trawy. Masakra. Twoje drzewa wnoszą trochę spokoju do widoku. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  14. Salut Gocha,

    Je vous comprends , rien de mieux que la nature pour nous remonter le moral.....
    Amitiés.Celeste

    OdpowiedzUsuń
  15. Doskonale wiem o czym piszesz i co czułas jak padały drzewa, Ja mam dość komfortową sytuację bo las w zasięgu wzroku. Ale i tak masz pięknie za oknem są i tacy co nawet tak nie mają Pozdrawiam TUE_ (Ogromnie jestem wdzięczna za regularne odwiedzinki)

    OdpowiedzUsuń
  16. Dobrze,że chociaż troszkę jest tej zieleni za oknem bo jak by to było bez niej..... koszmar.
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
  17. no j ateż lubię bardzo w naturze przezywac a nie w bloku...:(

    OdpowiedzUsuń
  18. wiem co czujesz... sama gdy chciałam kupić mieszkanie w Polsce to wygrzebałam takie z widokiem na pola na uboczu i mogłam podziwiać z okien morze zieloności:-) a teraz w Anglii niby mieszka się w domu ale jak liście opadną to też tak smutno się robi... dobrze, że jest trochę cieplej jak w Polsce, później opadają liście i szybciej robi się zielono, już w lutym jest zielona trawa i kwitną żonkile:-)
    ale i tak tęsnię za kochaną Polszą:-)
    wiszę Ci maila - napiszę niebawem i pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  19. Mieszkania nie można tak prędko zmienić. Można natomiast zmienić sposób spędzenia wolnego czasu. Na pewno w okolicy są parki, a kawałek za miastem pola i lasy. Poświęć na to godzinkę idź tam gdzie Ci się podoba. Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja tez mieszkam w bloku i tez czuje sie jak więzień w celi,ani człowieku nie mozesz spokojnie wyjsc, bo ile mozna chodzic po miescie?A w parku jakbym miala siedziec ,to mi sie od razu odechciewa bo w parakach to różni menele przesiadują i chleją te swoje winiacze.Tak ze ja juz mam dosc mieszkania w miescie w bloku i placenia kolosalnych oplat za wszystko.Ale ja juz niebawem moze sie wyprowadze do mojego nowego domku na wieś,chociaz jeszcze w nim duzo do zrobienia ale moze w listopadzie chociaz uda mi sie zamieszkac w jednym pokoiku.Zobacze jak to sie wszystko ułoży:)pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  21. Rozumiem, co czujesz, mieszkam również w bloku:(
    Na szczęście z okien mam widok nie tylko na sąsiednie budynki, czy parkingi, ale i pobliski park. Osiedle graniczy z lasem i kilka razy dziennie wędruję leśnymi ścieżkami. Bardzo sobie cenię te chwile. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Oj, rozumiem Twoje smutki, zielonego nigdy nie jest za dużo. Przed naszym domem rośnie wysoki iglak, który jest tu od początku (ok.30 lat) i wygląda dość mizernie. Każdego roku, na wiosnę z obawą czekamy na nowe przyrosty. Wiele osób dziwiło się, że drzewa nie usunęliśmy, bo takie liche i krzywe. My jednak kochamy tę mizerotę, która latem daje cień, zimą cieszy zielonymi igłami, a obsypana śniegiem jest wręcz bajkowa. I tyle w kwestii zielinej radości:))

    Pozdrawiam
    miłośniczka drzew, Tomaszowa

    OdpowiedzUsuń
  23. Dobrze, że z okna drzewa widzisz. Ja też w bloku mieszkam, ale zieleni na około mam dużo i do lasu kawałek więc nie jest źle. ..Teraz wszyscy uciekają za miasto na wieś do swoich wymarzonych domków. Niestety nie każdego na to stać. Życie z dala od miasta jest dużo droższe...Dojazdy do pracy szkoły. Wszędzie daleko. Mieszkając w mieście nie trzeba mieć samochodu. Autobusami tez nie trzeba jeździć wszędzie można zajść na nogach...Lubie wieś, ale wszystko ma wady i zalety.. W sumie cieszmy się z tego co mamy, ale pomarzyć czasem miło ...Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  24. Szkoda wyciętych drzew ale jak trzeba dla bezpieczeństwa to trzeba. Ale za nie mogli by nasadzić nowe. Ja wiem że będą małe i nic nie zasłonią ale kiedyś urosną i będzie pięknie. Ja muszę Ci powiedzieć że mieszkam przy lesie i drzew mam dużo ale każdego drzewa które trzeba wyciąć jest mi żal.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  25. jak ja Cię rozumiem. Nie wiem po jakiego grzyba do tego miasta żem się parła. Też się nie nadaję i meczę okrutnie... Miło mieć świadomość, że nie tylko ja;)

    OdpowiedzUsuń
  26. jak ja Cię rozumiem. Nie wiem po jakiego grzyba do tego miasta żem się parła. Też się nie nadaję i meczę okrutnie... Miło mieć świadomość, że nie tylko ja;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Mieszkałam w bloku od dziecka w 100 tys mieście, sześc lat temu sprzedałam mieszkanie i wyniosłam się na przedmieścia małego miasteczka do drewnianego domku. I to jest to! Teraz mam swój kawałek planety i drzewa których mi nikt nie wytnie :) Pozdrawiam cię cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń