Po pięciu latach - kolejny raz w Jastarni. Tym razem w sezonie, z córką i wnuczkiem. Troszkę było niepokoju przed tłumami, ale - o dziwo - nie było tak źle. Pierwsze zdziwienie w Gdyni. Zwykle przesiadając się dalej, na dworcu w Gdyni było tłumnie, podróż w kierunku Helu w ścisku. Tym razem całkiem komfortowo i nawet nie wszystkie miejsca siedzące zajęte... Może to kwestia poniedziałku? W samej Jastarni też byłam nastawiona na większy tłok. Wiadomo, ludzi sporo, ale nie AŻ tyle, ile się spodziewałam.
Aura okazała się też łaskawa, bo tego lata różne z tym mamy. Na prawie 10 dni, może1dzień deszczu by się uzbierało, dużo słońca ale nie upalnie, pełen komfort i żal było wyjeżdżać :(