Tyle co zrobiony mój szalokaptur. To znaczy już nie mój, bo jeszcze wykończeniem byłam zajęta, gdy pierworodna oświadczyła "żeby jasność była, to jest moje" A niech ma, aż tak bardzo mi na tym nie zależy - bardziej chodziło o zrobienie pierwszy raz czegoś takiego. W zasadzie wyszło według oczekiwań, więc jestem zadowolona.
YarnArt Shetland - ten sam, z którego robiłam golfiak dla Małgosi 2 czy 3 posty niżej.
PS
Mojej bezgłowej Duśce przybyła nowa koleżanka - ta dla odmiany ma tylko głowę :) Dzisaj debiutuje w tym kapturku. Muszę ją jakoś nazwać, ale jakoś...nie mam głowy jak ją mianować.